Sondaż: „Kredyt 0 proc.” dzieli nie tylko rząd, ale i Polaków

„Kredyt 0 proc.” to jeden z najbardziej zapalnych punktów działań rządu Donalda Tuska. Najnowszy sondaż pokazuje, że wyborcy są podzieleni, jeśli chodzi o ten pomysł. Ze względu na powódź i jej koszty idea może zostać odłożona lub całkowicie anulowana.

Aktualizacja: 25.09.2024 06:24 Publikacja: 25.09.2024 04:30

„Kredyt 0 proc.” to jeden z najbardziej zapalnych punktów działań rządu Donalda Tuska.

„Kredyt 0 proc.” to jeden z najbardziej zapalnych punktów działań rządu Donalda Tuska.

Foto: PAP/Paweł Supernak

Od wielu miesięcy toczy się dyskusja o tym, jak prowadzić politykę mieszkaniową. Swoje pomysły ma Lewica – dotyczą głównie budowy tanich mieszkań na wynajem – i inne partie tworzące koalicję. Jednym z nich jest system dopłat do kredytów zwany „Kredytem na start” lub „Kredytem 0 proc.”. Projekt przygotowuje Ministerstwo Rozwoju z Krzysztofem Paszykiem (PSL) na czele. To właśnie na tych liniach było przed powodzią najwięcej spięć. 

Co o tym rozwiązaniu sądzą Polacy? W najnowszym badaniu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” zadaliśmy pytanie: „Jak ocenia pan/pani dyskutowany w koalicji rządzącej pomysł kredytu 0 proc. (tzw. kredyt na start), który po spełnieniu określonych warunków mogłyby otrzymać osoby planujące zakup mieszkania?”. Sondaż przeprowadzono w dniach 13–14 września tego roku, jeszcze zanim powódź stała się głównym tematem w mediach (próba 1068, metoda CATI). 

Jakie są wyniki? W odpowiedzi na to pytanie pytanie „zdecydowanie dobrze” pomysł ocenia 12,3 proc., „raczej dobrze” 33,2 proc. Z drugiej strony 18,3 proc. „raczej źle” ocenia tę propozycję, a „zdecydowanie źle” – 18,4 proc.  Zwraca uwagę, że nawet wobec tak szeroko dyskutowanej kwestii aż 17,8 proc. wyborców nie ma w tej sprawie zdania. Łącznie 45,5 proc. ankietowanych ma dobre zdanie o pomyśle, przeciwne – 36,7 proc. 

„Kredyt 0 proc.” a podziały partyjne 

Ciekawe informacje można uzyskać, gdy spojrzy się na to, jak przebiegają podziały polityczne wobec tej propozycji (poza Lewicą sprzeciwia się jej Polska 2050). Nie ma pełnej spójności, jeśli chodzi o koalicję rządzącą. 57 proc. głosujących na partie obecnej koalicji ma o nim dobre zdanie, złe – 31 proc. 

Czytaj więcej

Dąbrowska: Kredyt 0 procent, czyli deweloperzy walczą o budżet

W przypadku wyborców opozycji (liczonych jako PiS i Konfederacja wspólnie) również nie ma pełnej jednoznaczności. 30 proc. dobrze ocenia ten pomysł, źle – 44 proc. Co ciekawe, w samym parlamentarnym klubie PiS nie ma pełnej jedności w tej sprawie. Nieoficjalne informacje wskazują, że gdyby doszło do głosowania nad samym takim pomysłem (a raczej, jeśli w ogóle będzie on przyjmowany w pakiecie mieszkaniowym), to większość klubu PiS byłaby przeciwko. Ale niektórzy politycy PiS, jak np. Piotr Uściński, publicznie deklarowali, że ustawa w kształcie zaproponowanym przez Ministerstwo Rozwoju (resort wprowadził modyfikacje) jest czymś, co mogliby poprzeć. Inni, jak Paweł Jabłoński, deklarowali głosowanie przeciwko. Przeciwni temu pomysłowi byli też – co deklarowali publicznie – politycy Konfederacji.

rp.pl/Weronika Porębska

Jakie to wszystko może mieć znaczenie dla przyszłości pomysłu? – Dla mnie ten sondaż potwierdza, że program „Kredyt 0 proc.” jest ryzykowny politycznie. Bo widać w nim, że jest liczna grupa wyborców koalicji rządzącej, dla których ten program to zły pomysł. Z badania wynika, że są wyborcy koalicji, którzy będą niezadowoleni, jeśli „Kredyt 0 proc.” wejdzie w życie. A to w kontekście wyborów prezydenckich w przyszłym roku może mieć bardzo duże znaczenie – mówi nam Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze. 

Czy rząd po powodzi zrezygnuje z „Kredytu 0 proc.”? 

We wtorek odbyło się posiedzenie Rady Ministrów poświęcone specustawie powodziowej. Pierwsza część obrad, a właściwie odprawa ministrów dotycząca powodzi i jej skutków, była transmitowana na żywo. Premier Tusk zapowiedział, że będzie tak przez najbliższe tygodnie.

Ale już przed posiedzeniem RM ze strony ministrów pojawiały się opinie, że być może powódź wymusi daleko idące zmiany, jeśli chodzi o projekt „Kredytu 0 proc.”. – Istnieje możliwość, że fundusze zarezerwowane w tegorocznym budżecie na program „Kredyt 0 proc.” zostaną przesunięte na wsparcie powodzian – mówił w poniedziałek rano w Radiu ZET minister Andrzej Domański. W poniedziałek o tym, że taka opcja powinna być rozważona, mówiła – też na antenie Radia ZET – ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. We wtorek w podobnym tonie wypowiadała się ministra funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która należy w rządzie do jednej z najbardziej zdecydowanych przeciwniczek tego programu.

Zdaniem naszych rozmówców z rządu przyszłość programu stoi rzeczywiście po powodzi pod jeszcze większym zapytania niż przed, ale żadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. 

Od wielu miesięcy toczy się dyskusja o tym, jak prowadzić politykę mieszkaniową. Swoje pomysły ma Lewica – dotyczą głównie budowy tanich mieszkań na wynajem – i inne partie tworzące koalicję. Jednym z nich jest system dopłat do kredytów zwany „Kredytem na start” lub „Kredytem 0 proc.”. Projekt przygotowuje Ministerstwo Rozwoju z Krzysztofem Paszykiem (PSL) na czele. To właśnie na tych liniach było przed powodzią najwięcej spięć. 

Co o tym rozwiązaniu sądzą Polacy? W najnowszym badaniu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” zadaliśmy pytanie: „Jak ocenia pan/pani dyskutowany w koalicji rządzącej pomysł kredytu 0 proc. (tzw. kredyt na start), który po spełnieniu określonych warunków mogłyby otrzymać osoby planujące zakup mieszkania?”. Sondaż przeprowadzono w dniach 13–14 września tego roku, jeszcze zanim powódź stała się głównym tematem w mediach (próba 1068, metoda CATI). 

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Jarosław Kaczyński chce nowej konstytucji. „Obecna zawiodła”
Polityka
Anna Górska: „Piwo z Mentzenem” to promowanie picia
Polityka
Sondaż: Bezpartyjny kandydat PiS na prezydenta? Jedno nazwisko wskazywane częściej niż inne
Polityka
Polityczny desant na Totalizator Sportowy. Borys Budka: To tylko jedna spółka