Czy zamach uratuje Donalda Trumpa? To może być punkt przełomowy kampanii

Druga w ciągu dwóch miesięcy próba zamordowania byłego prezydenta może rozstrzygnąć o wyniku wyborów 5 listopada.

Aktualizacja: 17.09.2024 05:58 Publikacja: 16.09.2024 15:58

Funkcjonariusze biura szeryfa hrabstwa Palm Beach blokują drogę w pobliżu Trump International Golf C

Funkcjonariusze biura szeryfa hrabstwa Palm Beach blokują drogę w pobliżu Trump International Golf Club

Foto: Joe Raedle / Getty Images North America / Getty Images via AFP

Uzbrojony w karabinek automatyczny AK-47 Ryan Wesley Routh znajdował się w niedzielne popołudnie zaledwie kilkaset metrów od Donalda Trumpa, gdy funkcjonariusz Secret Service zauważył wystającą ponad krzaki broń i oddał strzały w kierunku napastnika. Miliarder poruszał się wówczas między piątym i szóstym dołkiem swojego pola golfowego w West Palm Beach na Florydzie. Routh próbował uciekać czarnym nissanem, ale został niedługo później zatrzymany przez policję. 

13 lipca Thomas Crooks znajdował się jeszcze bliżej Trumpa, gdy oddał w trakcie wiecu w Butler w Pensylwanii strzały w kierunku kandydata republikanów, raniąc go w ucho. Jak to możliwe, że w niedzielę ochrona znów pozwoliła, aby kolejny zamachowiec znalazł się w tak niewielkiej odległości od swojego celu?

Czytaj więcej

Mężczyzna z bronią na polu golfowym Trumpa? Agenci Secret Service oddali strzały

– Gdyby to był urzędujący prezydent, całe pole golfowe byłoby objęte ochroną. Ale ponieważ jest to były prezydent, Secret Service asekuruje tylko miejsca, które uznaje za potencjalnie niebezpieczne – tłumaczył szeryf hrabstwa Palm Beach Ric Bradshaw. 

W nocy z niedzieli na poniedziałek Joe Biden zapowiedział, że wzmocni ochronę swojego byłego rywala. Wątpliwe jednak, aby to uśmierzyło podejrzenia części amerykańskich wyborców, że tak naprawdę błędy Secret Service są celowe: chodzi o wyeliminowanie z gry Trumpa.  

– Żaden amerykański polityki nie jest tak bardzo narażony na śmierć. To jest wynik nienawiści, jakiej jest przedmiotem ze strony demokratów – uznał spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson, który w poniedziałek odwiedził miliardera w jego rezydencji na Florydzie w Mar-a-Lago.

Wyborcy Trumpa mogą uwierzyć, że to Bogu ich kandydat zawdzięcza życie

Elise Stefanik, deputowana republikańska z Nowego Jorku, poruszyła natomiast drugi wątek, który pojawił się w kampanii wyborczej po niedzielnej próbie zamachu. 

– To, że Trump pozostał przy życiu, jest wynikiem boskiej opatrzności. Nic go nie jest w stanie zatrzymać w walce o Biały Dom – uznała Stefanik. 

Wątek duchowy jest tym ważniejszy, że znaczna część wyborców kandydata republikanów to członkowie kościołów ewangelikalnych, dla których Trump jest zbawcą, w szczególności gdy idzie o przywrócenie zakazu przeprowadzenia aborcji. 

Czytaj więcej

Donald Trump z dodatkową formą ochrony. Na wiecach ma go ocalić przed zamachowcami

Sygnałem nieufności do władz, gdy chodzi o ochronę Trumpa, jest zapowiedź republikańskiego gubernatora Florydy Rona DeSantisa, że stan przeprowadzi niezależne śledztwo w sprawie próby zamachu na Trumpa niezależnie od tego, jaki z urzędu przeprowadzi Waszyngton. 

Po debacie 10 września Kamala Harris zdała się złapać wiatr w żagle. Zdaniem wielu ekspertów zepchnęła Trumpa do defensywy, a przynajmniej pokazała, że choć (poza jednym dla CNN) nie odważyła się udzielić wywiadów, to jednak jest zdolna odpowiadać na trudne pytanie. 

Teraz jednak w kampanii pojawia się drugi równoległy (o ile nie dominujący) wątek: zamach na Trumpa. Zwykle prowadzi on do wyrazów sympatii dla prześladowanego kandydata, a u części wyborców: decyzji o oddaniu na niego głosu.

Czy tak będzie i tym razem?

To się okaże dopiero w najbliższych dniach. Jednak analiza CNN już teraz pokazuje, jak nawet po debacie sprzed tygodnia starcie jest ekstremalnie wyrównane. Wynika z niej, że jeśli uwzględnić tylko stany, w których wynik głosowania wydaje się przesądzony, Harris może liczyć na 226 głosów elektorskich a Trump – 219. To w obu przypadkach dalece mniej niż próg 270 głosów, który daje przepustkę do Białego Domu. 

Można odnieść wrażenie, że Ruth nienawidził Trumpa z powodu jego postawy wobec Ukrainy

Wybory rozstrzygną się w siedmiu wahających się stanach: Pensylwanii, Michigan, Wisconsin, Północnej Karolinie, Georgii, Arizonie i Nevadzie. W każdym z nich kilkadziesiąt tysięcy, a nawet kilka tysięcy głosów przesądzą o tym, komu przypadnie ostateczne zwycięstwo. Z uwagi na szczególnie dużą (19) liczbę głosów elektorskich wielu ekspertów wskazuje na rolę Pensylwanii. Ich zdaniem, kto zdobędzie ten stan, zdobędzie i Biały Dom. Instytutom badającym stan amerykańskiej opinii publicznej bardzo trudno jest ocenić, jak zamach na Florydzie może wpłynąć na tę niewielką i bardzo przecież rozproszoną grupę wyborców. 

Na korzyść Harris zdają się natomiast grać motywacje, jakimi – jak się wydaje – kierował się Routh. Wiele wskazuje na to, że widział on przede wszystkim w Trumpie przeciwnika dalszego wspierania Ukrainy. W trakcie debaty z Harris miliarder nie chciał przecież przyznać, że jego celem jest zwycięstwo Ukraińców w walce z rosyjskim najeźdźcą. Zapowiedział też, że w razie zwycięstwa 5 listopada doprowadzi do pokoju jeszcze przed objęciem urzędu prezydenckiego w połowie stycznia. Eksperci są zgodni, że nie jest to możliwe bez pójścia na daleko idące ustępstwa wobec Putina, a w szczególności uznania de facto jego zdobyczy terytorialnych. O tym, jak poważne mogą być te groźby, pozostaje fakt, że pod naciskiem Trumpa republikanie przez mniej więcej pół roku wstrzymywali w Kongresie 60 miliardów dolarów wsparcia dla Ukrainy.

Czytaj więcej

Zamach na Donalda Trumpa. Ujawniono, czego przed atakiem szukał w sieci sprawca

Routh zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku dał się zaś poznać jako gorący zwolennik wspierania Ukrainy. 

– Większość konfliktów cechują różne stopnie szarości. Jednak w przypadku Ukrainy jest to układ biało-czarny. Po jednej stronie sprawiedliwość, po drugiej absolutne zło – pisał w wydanej własnym sumptem książce. 

Już w marcu, podróżując przez Polskę do Ukrainy, Routh próbował zaciągnąć się do międzynarodowego legionu wspierające Ukraińców. Nie został jednak przyjęty z uwagi na wiek (dziś 58 lat) oraz brak doświadczenia wojennego. Mimo to rozstawił namiot na kijowskim Majdanie i próbował rekrutować cudzoziemców do walki po stronie Kijowa.

Tyle że kwestia ukraińska odgrywa drugorzędne znaczenie w tych wyborach. W szczególności wśród wyborców Trumpa bardzo silne są nastroje izolacjonistyczne: pogląd, że Ameryka już za dużo wydała na wsparcie dla Ukrainy i powinna możliwie szybko zakończyć tę wojnę. 

Uzbrojony w karabinek automatyczny AK-47 Ryan Wesley Routh znajdował się w niedzielne popołudnie zaledwie kilkaset metrów od Donalda Trumpa, gdy funkcjonariusz Secret Service zauważył wystającą ponad krzaki broń i oddał strzały w kierunku napastnika. Miliarder poruszał się wówczas między piątym i szóstym dołkiem swojego pola golfowego w West Palm Beach na Florydzie. Routh próbował uciekać czarnym nissanem, ale został niedługo później zatrzymany przez policję. 

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Wybory w USA: Amerykanie pochodzenia arabskiego nie poprą Kamali Harris
Polityka
Afganistan. Talibowie wprowadzają kolejne restrykcje. Dotkną nawet jadłospisy
Polityka
Jak Kreml werbuje kolaborantów na Ukrainie? Nowa odsłona wojny
Polityka
Litwa: Jak stworzyć rząd bez „faszystów” i odwiecznych przeciwników