Członkowie całkowicie podporządkowani premierowi Tuskowi, powołanie samej komisji na mocy wewnętrznego zarządzenia, a nie ustawy parlamentu, czyni jej ustalenia nieobiektywnymi – prezydent Andrzej Duda krytykuje powołaną pod koniec maja przez premiera Donalda Tuska komisję do badania wpływów rosyjskich i białoruskich i forsuje przywrócenie komisji zwanej przez ówczesną opozycję lex Tusk.
Czytaj więcej
27 umów z prawnikami zewnętrznymi za 125 tys. zł podpisało w tym roku Ministerstwo Sprawiedliwości. Zlecenia, inaczej niż w poprzednich latach, dotyczą konkretnych spraw.
„Lex Tusk”. Weto do ustawy i ponowne głosowanie
Prezydent Andrzej Duda złożył do marszałka Sejmu wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy uchylającej Państwową Komisję do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 – to efekt weta do ustawy, której nie zgodził się podpisać. Pod koniec lipca Sejm przegłosował ustawę, która ją miała zlikwidować, co więcej, uznać za nieważne wszelkie czynności przez nią dokonane, a więc także jej raport o kontaktach rosyjskiej FSB z polską SKW, który komisja opublikowała w listopadzie 2023 r. Prezydent 16 sierpnia odmówił podpisania ustawy, teraz skierował wniosek, by posłowie raz jeszcze ją głosowali. Weto prezydenta oznacza, że Sejm może je odrzucić, ale już większością trzech piątych głosów, czyli 276 głosami.
Komisja parlamentu lepsza od premierowskiej?
Prezydent tłumaczy, że zadaniem państwowej komisji, którą do życia powołał w poprzedniej kadencji Sejm większością głosów PiS (na jej czele stanął dr hab Sławomir Cenckiewicz), jest m.in. „działalność informacyjna i prewencyjna, co wyraźnie odróżnia ją od działania służb specjalnych”, a ona sama „wypełnia lukę w systemie bezpieczeństwa państwa” – jej działalność jest jawna. A wśród pierwszych rekomendacji było wpisanie do zadań wszystkich służb specjalnych obowiązku monitorowania obcych wpływów w procesach decyzyjnych kierownictwa państwa. „Opinia publiczna powinna móc sama ocenić to, w jaki sposób działali funkcjonariusze publiczni, także wybierani w wyborach powszechnych, którym powierzane były niezwykle odpowiedzialne funkcje państwowe” – uzasadnia prezydent. I jego zdaniem ekspercka komisja, którą w maju tego roku zarządzeniem powołał premier Donald Tusk (komisja bada wpływy rosyjskie i białoruskie w latach 2004–2024), nie spełnia tych kryteriów. „Zarządzenie nie stanowi aktu prawa powszechnie obowiązującego, a jedynie jest dokumentem »o charakterze wewnętrznym«, a więc dotyczy Rady Ministrów i jej członków” – wytyka prezydent Duda, wskazując, że państwowa komisja z ubiegłego roku została powołana przez parlament ustawą. Zdaniem prezydenta RP komisja, którą powołał premier Tusk, nie może więc prowadzić postępowania dowodowego, przesłuchiwać świadków, co doprowadzi do „subiektywnej oceny zdarzeń”. Zarzuca komisji, że może być stronnicza, bo jej członkami są osoby powołane przez „jedną ze stron sporu politycznego”, tym bardziej że jej przewodniczącym jest obecny szef SKW powołany przez premiera (gen. Jarosław Stróżyk). Prezydent nie odnosi się do faktu, że w skład państwowej komisji, którą w całości obsadził PiS, znaleźli się eksperci od Rosji, na różne sposoby związani z partią Jarosława Kaczyńskiego – m.in. stali komentatorzy mediów związanych z ówczesnym rządem.
Czytaj więcej
27 umów z prawnikami zewnętrznymi za 125 tys. zł podpisało w tym roku Ministerstwo Sprawiedliwości. Zlecenia, inaczej niż w poprzednich latach, dotyczą konkretnych spraw.