Nowelizację zapowiedział w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nazwał ją „naprawczą”.
W rzeczywistości jednak PiS chodzi o to, aby tą nowelizacją wprowadzić w TK własne porządki, co nie udało się na podstawie wcześniejszych przepisów, które zostały w kluczowych punktach zakwestionowane przez Trybunał. Nowelizacja ma zawierać m.in. zasadę, że Trybunał orzeka wyłącznie w pełnym, konstytucyjnym składzie — a zatem z udziałem 15 sędziów.
To będzie mieć dwa skutki. Pierwszy taki, że prezes TK prof. Andrzej Rzepliński będzie się musiał ugiąć i uznać za pełnoprawnych sędziów piątkę prawników wybranych do Trybunału przez PiS w kontrowersyjny prawnie sposób. Jeśli tego nie zrobi, to TK przestanie działać, jako że w tej chwili liczy tylko 10 sędziów. Po wtóre jednak, nawet jeśli Rzepliński włączy prawników z nadania PiS do sądzenia, to zasada rozstrzygania spraw w pełnym składzie i tak sparaliżuje Trybunał. Do TK trafia masa spraw i tylko możliwość sądzenia w składach 3- i 5-osobowych chroni go przed niewydolnością.
Spekuluje się także, że PiS może wprowadzić w nowelizacji jeszcze inne rozwiązania, które mogą utrudnić pracę TK. Chodzi m.in. o wprowadzenie mniejszości blokującej sędziów, która miałaby prawo blokować orzeczenia TK, z którymi się nie zgadza. To także pomysł pisany pod sędziów wskazanych do Trybunału przez PiS.
Kluczowe jest to, że prezes PiS chce przeprowadzić nowelizację w ekspresowym tempie. We wtorek miałby ją przegłosować Sejm, a już we środę miałaby zostać podpisana przez prezydenta. Co więcej, nasi rozmówcy twierdzą, że ustawa nie będzie zawierać vacatio legis, więc wejdzie w życie w momencie ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Tym razem — w odróżnieniu od niekorzystnego dla PiS orzeczenia Trybunału w sprawie wyboru sędziów TK — publikacja ma być natychmiastowa.