Paraliż kraju: taki scenariusz wydaje się dziś najprawdopodobniejszy po wyborach parlamentarnych 30 czerwca i 7 lipca. Sondaż instytutu Harris podaje, że żadna z wielkich formacji politycznych nie uzyska w ich wyniku 289 mandatów, jakie zapewniają większość w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.
Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe miałoby dostać od 235 do 265 deputowanych, nowy sojusz lewicy występujący pod nazwą Front Ludowy od 115 do 145 posłów, a liberałowie związani z prezydentem od 125 do 155 szabel. Swoich przedstawicieli (od 40 do 55) mieliby też mieć Republikanie – spadkobiercy gaullistowskich konserwatystów.
– Z takim układem nie da się zbudować trwałej większości. Rząd, który powstanie, od razu upadnie przy głosowaniu budżetu w październiku. Tyle że zgodnie z konstytucją prezydent nie może rozwiązać parlamentu przed upływem roku. Wchodzimy więc w okres blokady władzy – mówi „Rzeczpospolitej” wysokiej rangi przedstawiciel francuskich władz.
Czytaj więcej
Lider Zjednoczenia Narodowego, partii Marine Le Pen, wypowiedział się w sprawie dostaw pomocy woj...
Jego zdaniem to de facto oznacza koniec „macronizmu”, wielkiego programu reform, jaki w maju 2017 roku wyniósł do Pałacu Elizejskiego najmłodszego przywódcę kraju od Napoleona Bonaparte.