Czym różni się wizja Warszawy Magdaleny Biejat od wizji stolicy Rafała Trzaskowskiego?
Różni się tym, że mam pomysł na to, jak Warszawa powinna się rozwijać, i odwagę, żeby ten pomysł realizować. Mam też wolę polityczną, żeby to robić. Dotyczy to zarówno budowy mieszkań na wynajem, jak i inwestowania w transport publiczny, nie tylko w metro, ale też w tramwaje i autobusy, również dalej od centrum. Dzisiaj łatwiej być zadowolonym z transportu, kiedy mieszka się przy linii metra, ale w dalszych dzielnicach, mniej centralnych, jest zdecydowanie gorzej. Myślę też o przestrzeni publicznej jako takiej, która powinna być zielona, przyjazna i dostępna dla wszystkich.
Jakie są pani trzy najważniejsze postulaty dla stolicy?
Budowa mieszkań i nowych osiedli społecznych w Warszawie. Pilnie potrzebujemy mieszkań, na które będzie stać klasę średnią, które dadzą szansę wyboru tym, których dzisiaj nie stać na kredyt, ale często też na wynajem. W naszym planie, który opracowaliśmy razem ze specjalistami, ok. 50-metrowe mieszkania powinny kosztować za wynajem ok. 1500 zł miesięcznie. Druga sprawa to edukacja, wyrównanie szans edukacyjnych we wszystkich dzielnicach po to, żeby każda szkoła publiczna, niezależnie od tego, w którym miejscu się znajduje, miała tak samo wysoki poziom, a nauczyciele szansę na dobrą pracę i dobre warunki pracy z uczniami. To oznacza zmniejszenie klas do 20 uczniów, zmianę charakteru świetlic, które nie powinny być przechowalniami, a przestrzeniami, gdzie realizowane są zajęcia dodatkowe. To wreszcie bezpieczne szkolne ulice z ograniczonym ruchem samochodowym. Trzecia rzecz to dostępna, bezpieczna przestrzeń. Zależy nam na mieście, które jest przyjazne, na którego placach i w parkach chce się spędzać czas, w którym jest miejsce i dla pieszych, rowerzystów, osób z niepełnosprawnościami czy osób starszych. To przestrzeń, która jest zielona, w której można uprawiać sport, która chroni nas przed upałami. Przestrzeń, która jest mądrze zaprojektowana, przez co piesi nie są z rowerzystami i kierowcami w ciągłym konflikcie.
Pilnie potrzebujemy mieszkań, na które będzie stać klasę średnią, które dadzą szansę wyboru tym, których dzisiaj nie stać na kredyt, ale często też na wynajem
Mówiła pani wcześniej, że powinno powstawać co roku 2000 miejskich mieszkań na wynajem. Skąd wziąć grunty pod budowę takich mieszkań?
Miejskie mieszkania będą powstawały na gruntach należących do miasta, które mamy już zlokalizowane – konkretne lokalizacje przedstawiliśmy w kampanii. Mowa o gruntach zlokalizowanych choćby przy ul. Stalowej na Pradze, to Stare Świdry na Białołęce, to działka w Śródmieściu przy ul. Marszałkowskiej, gdzie chcemy stworzyć nową Marszałkowską Dzielnicę Mieszkaniową. To Warszawska Dzielnica Społeczna na granicy Woli i Bemowa, przy metrze Ursynów, brama wolska i Nowy Służewiec. Na tych gruntach może powstać 10 tysięcy mieszkań.
Co poza mniej spektakularnymi inwestycjami, jak uciążliwe dziury w drogach, bo Warszawa jest mocno podziurawiona, i czy podobnie jak prezydent Trzaskowski chce pani wyrzucić samochody z miasta?
Musimy inwestować w jak najlepszą infrastrukturę. Miejska infrastruktura powinna służyć wszystkim mieszkańcom, nie tylko kierowcom. Dlatego infrastruktura to dla nas także dostępność, więc również równe chodniki i ulice, po których da się bezpiecznie i wygodnie poruszać. To dobrze zsynchronizowane przejście dla pieszych, przez które nie trzeba biec na drugą stronę ulicy.