Bez przełomów, ale dobrze, że się odbyła debata kandydatów na prezydenta Warszawy. Ważne, że w zorganizowanej przez TVP dyskusji udział wzięli wszyscy pretendenci. Obok urzędującego prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego pojawili się Magdalena Biejat, Tobiasz Bocheński, Janusz Korwin-Mikke, Romuald Starosielec, Rafał Trzaskowski i Przemysław Wipler.
Na debatę składały się takie tematy jak: edukacja, transport, zdrowie czy mieszkania. Kandydaci wypowiadali się też w tematach światopoglądowych, CPK, współpracy z rządem oraz mogli sobie zadawać pytania. W tych ostatnich celem kandydatów był głownie Rafał Trzaskowski, który musiał się tłumaczyć z tego, czy będzie kandydował na prezydenta Polski za kilka miesięcy, jeśli dojdzie do jego reelekcji w stolicy. Pytanie padało dwukrotnie, z ust Magdaleny Biejat i Przemysława Wiplera.
Czytaj więcej
PiS w przedbiegach odpuściło kampanię, uznając, że w Warszawie nie wygra. Wystawiło kandydata stosunkowo słabego, nierozpoznawalnego i dającego szansę na to, że kampania będzie znacznie prostsza dla Rafała Trzaskowskiego - ocenił Sławomir Potapowicz, wiceszef Rady Warszawy. - Biorąc pod uwagę umiejętności i charyzmę Rafała Trzaskowskiego, jest on w stanie mieć lepszy wynik niż pięć lat temu - dodał.
Rafał Trzaskowski dużo mówił, ale nie odpowiedział ani razu. I to minus jego wystąpienia. Politycznie to oczywiste, że nie mógł odpowiedzieć. Zresztą podobnie odpowiedzi nie udzieliłby Bocheński, o którym mówi się, że jeśli choćby wejdzie do drugiej tury, to będzie kandydatem PiS na prezydenta stolicy.
Wybory samorządowe 2024. Przegrani i wygrani debaty warszawskiej
Najsłabsi kandydaci zaprezentowali się jako swoisty folklor polityczny. Janusz Korwin-Mikke i Romuald Starosielec po prostu się pokazali.