Korespondencja z USA
Kilkanaście minut przed przybyciem prezydenta Andrzeja Dudy do elektrowni Vogtle - najnowocześniejszej siłowni jądrowej w USA opartej o jednostki AP-1000, które mają powstać też w Polsce - MSZ opublikowało oświadczenie, z którego wynikało, że 50 polskich ambasadorów zostało odwołanych ze swoich placówek, wycofano też kilkadziesiąt rekomendacji poprzedniego rządu.
We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział "masywną" akcję w tej sprawie. Co na to wszystko Andrzej Duda? - Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta. Fundamentalna znaczenie ma tutaj decyzja, którą podejmuje prezydent Rzeczpospolitej - powiedział w odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Czytaj więcej
Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski podjął 13 marca br. decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu.
Prezydent Duda zastrzega: Będą kolejne rady gabinetowe
Przed spotkaniem z mediami prezydent Duda i jego delegacja zwiedzili elektrownię, odbyły się też rozmowy z przedstawicielami firmy Westinghouse, Bachtel oraz operatora elektrowni w stanie Georgia. Prezydent podkreślał m.in. stopień zabezpieczeń w elektrowni. - Dziś zapoznawaliśmy się ze szczegółami technologii, bardzo bezpiecznej, z wielopiętrowymi systemami bezpieczeństwa. Sprawdzaliśmy jak wygląda sterowanie, zabezpieczenia dostępu do sterowni. To wszystko jest niezwykle profesjonalne. Elektrownia zatrudnia 800 osób, to jeden z największych pracodawców w regionie, tego samego należy się spodziewać w Polsce - mówił Duda, który podkreślał też, że budowa elektrowni przyczyni się też do walki ze zmianami klimatycznymi.