W tym tygodniu Sejm ma powołać pierwszą w tej kadencji komisję śledczą w sprawie organizacji tzw. wyborów kopertowych z 2020 r. Jej powołanie zapowiedział przyszły premier Donald Tusk. Jej skład, jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, nie został jeszcze ustalony.
Dlaczego wybór na pierwszą komisję śledczą padł akurat na jedną z najlepiej znanych i udokumentowanych afer rządu PiS? – Z dwóch powodów. Po pierwsze, komisja śledcza nie może trwać latami, tylko kilka miesięcy – musi być jasna i czytelna. Po drugie, jest duża grupa Polaków, widzów mediów rządowych PiS, którzy o niej nie słyszeli i chcemy, by się o niej dowiedzieli – mówi nam nieoficjalnie polityk Platformy Obywatelskiej. Miażdżący raport w tej sprawie wydała w 2021 r. Najwyższa Izba Kontroli. Będzie to również paliwo wyborcze dla dwóch przyszłorocznych kampanii wyborczych – do europarlamentu i samorządu, które odbędą się wiosną przyszłego roku.
Czytaj więcej
Zazwyczaj w polityce liczy się 100 dni nowego rządu. Jednak dla formującego się gabinetu Donalda...
Wybory kopertowe pociągnęły za sobą ogromne koszty
„Wybory kopertowe” dotyczą decyzji ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 r. wydanej Poczcie Polskiej S.A. (podległej Jackowi Sasinowi, szefowi Ministerstwa Aktywów Państwowych) „podjęcie i realizację niezbędnych czynności zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r., w trybie korespondencyjnym (...)”. Polecenie w decyzji uzasadniono „koniecznością ochrony zdrowia i życia osób biorących udział w wyborach” – był to czas pandemii. Morawiecki wydał również drugą decyzję – PWPW na wydrukowanie kart wyborczych. Tyle tylko, że to Państwowa Komisja Wyborcza – zgodnie z kodeksem wyborczym – jest odpowiedzialna za przeprowadzenie wyborów. Jak ustaliła NIK, Morawiecki wydał decyzje, mimo iż dysponował negatywnymi opiniami departamentu prawnego KPRM i Prokuratorii Generalnej – ostrzegały one o braku podstaw prawnych i konsekwencjach, w tym Trybunale Stanu.
Wybory kopertowe nie odbyły się, ale pociągnęły za sobą kolosalne koszty – ponad 76,5 mln zł.