Członkowie rządu kłócili się nawet o kształt fundamentalnego programu, czyli 500+. Rządowi liberałowie próbowali przyciąć projekt, tak aby pieniędzy nie dostały zamożne rodziny. Dowodzili też, że owo 500 zł na dziecko powinno być wliczane do progu pomocy społecznej, bo inaczej sporej grupie kobiet w najuboższych rodzinach przestanie się opłacać pracować.
W dodatku część ministrów, choćby wspomniany Ziobro, wicepremier Piotr Gliński czy też szef MON Antoni Macierewicz, niemal ostentacyjnie daje do zrozumienia, że nie uznają zwierzchnictwa pani premier, a swe projekty konsultują bezpośrednio z Kaczyńskim.
Dwa rządy
W tym sensie są dwa rządy: jeden społeczno-gospodarczy pod kierownictwem Szydło – to on ogłasza strategię Morawieckiego, wprowadza program 500+ i daje pieniądze na darmowe leki dla seniorów. Zaś drugi – polityczny – pod wodzą Kaczyńskiego grupuje szefów resortów siłowych i ministrów bliskich liderowi PiS. Zajmują się oni zmianami ustrojowymi, instytucjonalnymi i personalnymi – w tym dotyczącymi Smoleńska.
Problem polega na tym, że za kontrowersyjne działania Kaczyńskiego i jego ludzi w pierwszych miesiącach władzy płaci pani premier i cały rząd. Chodzi nie tylko o słabe sondaże poparcia po 100 dniach – do wyborów jeszcze daleko i wszystko się może zmienić. Chodzi przede wszystkim o to, że wojna z Trybunałem czy czystka w mediach publicznych wywołały konsolidację środowisk opozycyjnych – tak powstał KOD. Na to nałożyły się kłopoty w Brukseli i Waszyngtonie, bo w stolicach UE i USA działania PiS budzą zaniepokojenie. I to premier Beata Szydło musiała się tłumaczyć przed Parlamentem Europejskim i przed amerykańskimi senatorami, którzy przysłali do niej ostrzegawczy list. Chcąc nie chcąc, w kraju i za granicą pani premier stała się symbolem kontrowersji, na które w większości przypadków nie miała wpływu.
To, że wariant z Kaczyńskim jako niejawnym współpremierem nie działa, dobrze było widać podczas negocjacji z Brytyjczykami dotyczącymi cięć świadczeń socjalnych dla Polaków mieszkających na Wyspach. Podczas wizyty w Warszawie 5 lutego brytyjski premier David Cameron najpierw spotkał się z Szydło i jej przedstawił swą ofertę. Pani premier była ostrożna w ocenach. Dopiero gdy chwilę potem Cameron spotkał się z Kaczyńskim, rząd dostał wyraźne wytyczne. – Polska uzyskała naprawdę bardzo dużo. Jesteśmy usatysfakcjonowani – oświadczył po spotkaniu Kaczyński. W finale na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli rząd poszedł na ustępstwa wobec Brytyjczyków.
Koniec zmian ustroju?
Dla stabilności rządu ważne jest nie tylko to, czy uruchamiany za kilka tygodni program 500+ okaże się sukcesem, windując i stabilizując notowania całego obozu władzy. Kluczowe jest przede wszystkim to, czy Jarosław Kaczyński zakończył już zmianę ustroju państwa poprzez przebudowę instytucji i hurtową wymianę kadr. Wszak obszarów do nowych kontrowersji – za które znów zapłaci pani premier – jest aż nadto. Wojna z Trybunałem, która jest w zawieszeniu, wróci z nową mocą już za kilka tygodni, bo sędziowie chcą sądzić ustawy PiS, odrzucając ograniczenia narzucone przez władze. Równocześnie prace zacznie nowa speckomisja smoleńska, która zrzesza głównie naukowców przekonanych o zamachu na prezydenta.