Śmigłowce były z ochrony Łukaszenki? Dyktator "przegiął" i łagodzi narrację

- Rosja próbuje doprowadzić do otwartego konfliktu Białorusi z NATO – komentuje niezależny białoruski analityk.

Publikacja: 02.08.2023 14:04

Śmigłowce były z ochrony Łukaszenki? Dyktator "przegiął" i łagodzi narrację

Foto: president.gov.by

W czasie, gdy białoruskie śmigłowce wleciały w polską przestrzeń powietrzną, urzędujący od niemal trzech dekad dyktator przebywał w swojej rezydencji w Wiskulach w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, tuż po drugiej stronie granicy. To tam w 1991 podpisano porozumienia białowieskie, które zakończyły istnienie Związku Radzieckiego. Miejsce to często jest wykorzystywane przez Aleksandra Łukaszenkę podczas jego podróży do obwodu brzeskiego. 

Tworzony przez niezależnych dziennikarzy projekt Biełaruski Hajun (monitoruje przemieszczenie wojsk na Białorusi) twierdzi, że 1 sierpnia śmigłowiec Łukaszenki wystartował o  10 nad ranem i udał się do pobliskiej miejscowości Bieławieżski. Z informacji tych wynika, że podczas całego pobytu dyktatora przy granicy z Polską towarzyszą mu śmigłowce Mi-8 i Mi-24, które, jak sugeruje Biełaruski Hajun, mogły wlecieć do przestrzeni powietrznej Polski. 

Czytaj więcej

Białoruskie śmigłowce w pobliżu granicy z Polską. Wojsko wydało oświadczenie

Resort obrony Białorusi twierdzi jednak, że do naruszenia przestrzeni powietrznej nie doszło.

- Oskarżenia dotyczące naruszenia granic Polski przez śmigłowce Mi-24 i Mi-8 białoruskich sił powietrznych i wojsk obrony przeciwlotniczej są zmyślone i zostały wygłoszone przez polskie kierownictwo wojskowo-polityczne po to, by uzasadnić kolejne zwiększenie sił i środków przy granicy z Białorusią – czytamy w komunikacie ministerstwa obrony Łukaszenki.

Czytaj więcej

MSZ wzywa charge d'affairs Ambasady Białorusi. Śmigłowce naruszyły przestrzeń RP

Czy ochrona dyktatora popełniła błąd i przez przypadek wleciała na teren Polski czy jednak to świadoma prowokacja reżimu? - Każdy błąd może być tak naprawdę prowokacją i każda prowokacja może być w rzeczywistości błędem. Obecna sytuacja wokół Białorusi i wewnątrz kraju zmusza do tego, by uważać, że jest to celowa próba eskalacji sytuacji. To wpisuje się w szereg poprzednich wydarzeń: rozmieszczenie broni atomowej na Białorusi, przeniesienia na Białoruś wagnerowców oraz militarnej retoryki Łukaszenki i Putina. To wszystko zwiększa stopień napięcia i zmusza Polskę i Litwę do adekwatnej reakcji – mówi „Rzeczpospolitej” Paweł Usow, czołowy niezależny białoruski politolog i publicysta.

We wtorek stojąc tuż obok polskiej granicy i spotykając się z mieszkańcami miejscowości Bieławieżski Aleksander Łukaszenko nagle stwierdził, że żartował mówiąc o możliwej „wycieczce wagnerowców do Rzeszowa i Warszawy”. 

Czytaj więcej

Białoruskie śmigłowce nad Polską. Gen. Polko: Znów się z nas śmieją

- Niech podziękują mi i Białorusi za to, że zaprosiliśmy do siebie tych wojowników. To chłopacy nastawieni na wojnę, pokrzywdzeni, wielu skaleczonych, poległych. Wybaczą? Nie wybaczą. Niech modlą się (chodzi o Polaków - red.), że jeszcze jakość ich trzymamy i zaopatrujemy. Bo w przeciwnym wypadku bez naszej wiedzy przeniknęliby do Warszawy i Rzeszowa i i wlaliby tam naprawdę mocno – oznajmił.

Dyktator uspokajał jednocześnie, że wagnerowcy nie zamierzają nigdzie iść i przekonywał, że część pojedzie do Afryki, a część pozostanie na Białorusi by szkolić jego armię. - Nie przeżywajcie, nie dążymy do wojny – mówił do zgromadzonych mieszkańców.

Czytaj więcej

Jabłoński: Białoruskie śmigłowce? Nie jest tak, że nie zauważamy takich sytuacji

Co ciekawe, poruszył też temat Karty Polaka i potwierdził, że jego służby „podcinały skrzydła” posiadaczom tego dokumentu. Stwierdził zaś, że „nie można przeginać pały”. - Nie chcemy skrzywdzić ludzi – twierdził i sugerował, że niektórzy jego urzędnicy również posiadają Kartę Polaka.

- Trzeba dokonać ostrożnych kroków, ale nie trzeba dociskać ludzi. Ludzie powinni żyć swobodnie – mówił Łukaszenko, który obecnie w swoich łagrach trzyma ponad 1500 więźniów politycznych. Powtórzył też, że nie chce, by jego wojskowi ginęli.

Czytaj więcej

Generałowie o białoruskich śmigłowcach: Nie wpadajmy w histerię

- Wygląda na to, że próbuje zmniejszać napięcie. Czyżby zrozumiał, że swoimi głupimi żartami stworzył bardzo niebezpieczną sytuację, przede wszystkim dla siebie? Polska przerzuciła wojskowych na granicę i rozmieściła ciężki sprzęt. To jak wisząca na ścianie strzelba, może wystrzelić. Dlatego próbuje pewne rzeczy cofnąć, łagodzić. Ma już niewielkie pole manewru. Jedynie co mógłby zrobić, to wypuścić z więzienia Andrzeja Poczobuta, by pokazać, że nie chce wojny z Polską – twierdzi Usow.

Czytaj więcej

Niemieckie media o Polsce: Igranie strachem przed wagnerowcami

Białoruski analityk uważa, że Moskwa na wszelkie sposoby próbuje eskalować sytuację na granicy Białorusi z państwami UE. Po to, by jeszcze bardziej militarnie i politycznie uzależnić od siebie Mińsk. - Rosja będzie próbowała doprowadzić do otwartego konfliktu pomiędzy Białorusią i Zachodem. I wygląda na to, że Łukaszenko niewiele jest już w stanie zrobić. Jeżeli chodzi o kwestie wojskowe ma już niewielką władze na Białorusi – konkluduje Usow.

W czasie, gdy białoruskie śmigłowce wleciały w polską przestrzeń powietrzną, urzędujący od niemal trzech dekad dyktator przebywał w swojej rezydencji w Wiskulach w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, tuż po drugiej stronie granicy. To tam w 1991 podpisano porozumienia białowieskie, które zakończyły istnienie Związku Radzieckiego. Miejsce to często jest wykorzystywane przez Aleksandra Łukaszenkę podczas jego podróży do obwodu brzeskiego. 

Tworzony przez niezależnych dziennikarzy projekt Biełaruski Hajun (monitoruje przemieszczenie wojsk na Białorusi) twierdzi, że 1 sierpnia śmigłowiec Łukaszenki wystartował o  10 nad ranem i udał się do pobliskiej miejscowości Bieławieżski. Z informacji tych wynika, że podczas całego pobytu dyktatora przy granicy z Polską towarzyszą mu śmigłowce Mi-8 i Mi-24, które, jak sugeruje Biełaruski Hajun, mogły wlecieć do przestrzeni powietrznej Polski. 

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Rozszerzenie UE w polu zainteresowania nowego polskiego komisarza
Polityka
Kamala Harris na prezydenta USA? Barack Obama przerwał milczenie
Polityka
Unia Europejska przekaże Ukrainie zyski z zamrożonych aktywów Rosji. Ursula von der Leyen: Nie ma lepszego symbolu
Polityka
Mariusz Kamiński w europarlamencie. „Panie komisarzu, pan jest głuchy i ślepy?”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Nigeryjski pomysł na protesty. Policja konfiskuje opony w całym kraju