Czytaj więcej:
4 marca na autostradzie A4, w czasie przejazdu prezydenckiej kolumny, w samochodzie wiozącym prezydenta Andrzeja Dudę nagle rozpadła się opona, a samochód wjechał do rowu. Prezydent ani jego kierowca nie doznali w czasie wypadku żadnych obrażeń. Obecnie przyczyny wypadku bada prokuratura i BOR. Po wypadku w internecie pojawiły się wpisy, których autorzy żałowali, że prezydent wyszedł z wypadku cało.
- Może to dobry moment, by cała scena polityczna wzięła odpowiedzialność za to, żeby tonować nastroje? - zastanawiał się z kolei Krzysztof Hetman z PSL. Podobne zdanie wyraził szef klubu PO Sławomir Neumann, który chce, aby sprawę wypadku prezydenckiej limuzyny "wyłączyć z bieżącej polityki".
Wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński z PiS zgodził się wprawdzie z tym, że bezpieczeństwo najwyższych osób w państwie powinno być ważniejsze niż spór polityczny, ale jednocześnie stwierdził, że niezbędne jest piętnowanie nienawistnych wpisów w sieci. - Zło trzeba nazwać złem - apelował.
Z kolei w TVP Info poseł PO Marcin Kierwiński zwrócił uwagę, że wypadek prezydenckiej limuzyny nie był początkiem politycznego hejtu w polskim internecie. - Mierzymy się z nim od wielu lat. Wszyscy politycy powinniśmy to bardzo mocno piętnować. Problem jest jednak taki, że wielokrotnie politycy sami podkręcają ten hejt – zauważył. Z kolei wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki za wzbierającą falę hejtu obwinił Tomasza Lisa i ostrzegł, że akceptując takie wpisy "hoduje się drugiego Cybę" (chodzi o Ryszarda Cybę skazanego na dożywocie za motywowane politycznie zabójstwo działacza PiS Marka Rosiaka).