Komisja Europejska szybko zareagowała na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu ustawy powołującej komisję ds. badania wpływów rosyjskich, która ma służyć ściganiu Donalda Tuska. – Jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Można podejrzewać, że to ma ograniczać przedstawicielom opozycji prawo bycia wybranym na urzędy publiczne – powiedziała Věra Jourová, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej ds. praworządności. – Śledzimy wydarzenia w Polsce, wiemy, co się dzieje – dodała Jessika Roswall, minister ds. europejskich Szwecji, kierująca w tym półroczu pracami UE.
Obie polityczki brały we wtorek udział w spotkaniu ministrów ds. europejskich państw UE, które zgodnie z wcześniejszym planem miało być forum dyskusji o stanie praworządności w Polsce i na Węgrzech. To procedura z art. 7 unijnego traktatu, która wobec Polski toczy się już od sześciu lat. Do ostatniego poniedziałku wydawało się, że w Polsce coś zmienia się na lepsze, po tym jak została przegłosowana – choć na razie odesłana do Trybunału Konstytucyjnego – ustawa o reformie systemu dyscyplinarnego sędziów. To Węgry były większym problemem, ale nowa ustawa, która ma być instrumentem wymierzonym w opozycję na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, znów kieruje uwagę wszystkich na Polskę. Komisja Europejska zapowiedziała, że przeanalizuje nowe prawo przede wszystkim pod kątem możliwości odwołania się od decyzji administracyjnej do niezależnego sądu.
Czytaj więcej
Wojna w Ukrainie wyrwała rząd PiS z międzynarodowej izolacji. Zamach na uczciwe wybory z powrotem go w nią wpycha.
Na spotkanie ministerialne do Brukseli nie przyjechał polski minister ds. europejskich Szymon Sękowski vel Sęk. Polskę reprezentował stały przedstawiciel przy UE Andrzej Sadoś. W rozmowie z polskimi dziennikarzami polski ambasador potwierdził, że zarówno wiceprzewodnicząca Jourová, jak i komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders poruszyli sprawę nowej ustawy. Jednak jego zdaniem Komisja nie ma wystarczającej wiedzy o tym prawie. – Nieprawdziwa jest informacja m.in. o tym, że regulacja nie przewiduje możliwości odwołania się do sądu. To nieprawda, osoba zainteresowana może odwołać się do sądu – powiedział Sadoś.
Presję na KE na pewno będzie wywierał Parlament Europejski, który w przeszłości zarówno w sprawie praworządności w Polsce, jak i na Węgrzech bezustannie żądał od Brukseli zdecydowanych działań. O pilną debatę w sprawie „lex Tusk” poprosiła największa frakcja – Europejska Partia Ludowa – do której należą PO i PSL. Już mają wsparcie liberałów, do których akces zgłosiło ugrupowanie Szymona Hołowni Polska 2050.