Lokalna zmiana zasad

Dla samorządowców nadchodzą – od kolejnej kadencji – zupełnie nowe czasy.

Publikacja: 14.03.2023 03:00

PiS Jarosława Kaczyńskiego i Kukiz’15 Pawła Kukiza zawarły porozumienie programowe w 2021 r.

PiS Jarosława Kaczyńskiego i Kukiz’15 Pawła Kukiza zawarły porozumienie programowe w 2021 r.

Foto: PAP/Paweł Supernak

Ostatnie dni kampanii wyborczej to nie tylko kontynuacja sprawy NCBiR (w tym odejście z urzędu wiceministra Jacka Żalka), ale też ciąg dalszy sporu wokół św. Jana Pawła II, na tle reportażu TVN 24 „Franciszkańska 3”. Niedawno cytowane są w tym kontekście słowa papieża Franciszka, który przyznał, że w „tamtych czasach” wszystko było tuszowane. Wygląda na to, że ta dyskusja potrwa z mniejszą lub większą intensywnością aż do wyborów. Zwłaszcza że jeszcze przed wybuchem całej sprawy w Sejmie mówiło się, że prezydent wyznaczy wybory na 15 października – czyli aktualnie w tym roku na Dzień Papieski. Teraz wybory w tym dniu mogą dać potencjalnie kolejne możliwości mobilizacji wyborców – i to teoretycznie już w trakcie ciszy wyborczej.

Czytaj więcej

Paweł Kukiz bliżej list PiS, ale wciąż daleko od PiS

Ale w cieniu tych sporów rozgrzewających do czerwoności dyskusję polityczną Sejm przyjął ustawę, która w zasadniczy sposób (jeśli wejdzie w życie) może zmienić sytuację samorządowców w kadencji 2024–2029. Chodzi o zmianę w zasadach organizacji referendów lokalnych, w tym referendów odwoławczych. Projekt to jeden z pomysłów Pawła Kukiza. Przegłosowanie tej ustawy to był zresztą jeden z warunków Kukiza, by startować wspólnie z PiS w nadchodzących wyborach. A prezes Kaczyński ewidentnie uznaje, że warto o ten sojusz dbać. M.in. po to, by zapobiec rozproszeniu głosów po prawej stronie, gdyby Kukiz chciał startować samodzielnie lub gdyby dołączył do innego projektu.

Projekt wpisuje się też w retorykę PiS (widoczną np. w niedawnych wypowiedziach premiera Mateusza Morawieckiego), że PiS to „partia wolności”, która dąży do zapewnienia Polakom maksymalnego wyboru w różnych sprawach.

Strategia na nowo

I w ten sposób samorządowcy muszą się liczyć z dużą zmianą warunków politycznych w kolejnej kadencji. Na czym polegają przegłosowane zmiany?

Najważniejsze dotyczą progów w referendum. Próg ważności referendum obniżono z dotychczasowego poziomu 30 proc. do 15 proc. W przypadku referendum dotyczącego odwołania prezydenta, wójta lub burmistrza będzie ono ważne, jeśli wzięło w nim udział trzy piąte głosujących w wyborach na organ (np. prezydenta), który ma być odwołany. Będzie też pół roku, a nie dwa miesiące, na zebranie podpisów.

To wszystko sprawia, że zasadniczo musi się zmienić podejście samorządowców do takich referendów. Bo w przeszłości zwykle nawoływali do bojkotu referendów, co obniżało frekwencję na tyle, że referendum było nieważne. Tak było np. w Warszawie w 2013 r.

– Zmiana w tej ustawie sprawia, że w praktyce, jeśli chodzi o referendum odwoławcze prezydenta miasta, to próg ważności spada o około połowę. Nie da się już bojkotować referendum. Teraz prezydent musi w takim przypadku zmobilizować swoich zwolenników, by uchronić się od odwołania – mówi nam Łukasz Pawłowski, szef Instytutu Badań Samorządowych. – PiS wydłużył kadencję do pięciu lat, ale sprawił, że w miastach będzie co najmniej jedna dodatkowa kampania wyborcza. Np. we Wrocławiu próg ważności referendum na podstawie obecnych danych to 16 proc. Przeciwnicy prezydenta Sutryka na pewno chcieliby skorzystać z okazji – dodaje Pawłowski.

Nie trzeba dodawać, że zarówno oficjalnie, jak i nieoficjalnie samorządowcy wyrażali swoje obawy co do zmian, które przegłosował – przy niewielkim zainteresowaniu mediów oraz samej opozycji – Sejm w ubiegłym tygodniu.

Już na początku lutego tego roku, w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji, przeciwko projektowi wypowiadali się zaproszeni na te obrady przedstawiciele korporacji samorządowych m.in. Związku Miast Polskich i Związku Powiatów Polskich. Krytycznie o zmianach dotyczących zwłaszcza progów ważności referendów wypowiadali się też przedstawiciele opozycji sejmowej.

Nadzieja w prezydencie

Ustawa trafi teraz do Senatu, a ostatecznie wyląduje na biurku Andrzeja Dudy. Nie jest wykluczone, że tak jak przy okazji innych ustaw dotyczących samorządów przedstawiciele środowiska samorządowego będą próbowali przekonać prezydenta do zawetowania projektu. W przeszłości wetował m.in. ustawę o RIO (regionalnych izbach obrachunkowych) czy też dwukrotnie sprzeciwiał się ustawie lex Czarnek, której sprzeciwiali się również samorządowcy z kluczowych organizacji.

Przed prezydentem kolejna ważna w tej kadencji decyzja. Samorządowcy wyrażali swój sceptycyzm również wobec zmian w kodeksie wyborczym, które w tym roku przeforsował PiS. Ta ustawa trafiła już na jego biurko po tym, jak w ubiegłym tygodniu Sejm odrzucił sprzeciw Senatu wobec całości ustawy.

Ostatnie dni kampanii wyborczej to nie tylko kontynuacja sprawy NCBiR (w tym odejście z urzędu wiceministra Jacka Żalka), ale też ciąg dalszy sporu wokół św. Jana Pawła II, na tle reportażu TVN 24 „Franciszkańska 3”. Niedawno cytowane są w tym kontekście słowa papieża Franciszka, który przyznał, że w „tamtych czasach” wszystko było tuszowane. Wygląda na to, że ta dyskusja potrwa z mniejszą lub większą intensywnością aż do wyborów. Zwłaszcza że jeszcze przed wybuchem całej sprawy w Sejmie mówiło się, że prezydent wyznaczy wybory na 15 października – czyli aktualnie w tym roku na Dzień Papieski. Teraz wybory w tym dniu mogą dać potencjalnie kolejne możliwości mobilizacji wyborców – i to teoretycznie już w trakcie ciszy wyborczej.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marcin Mastalerek o Donaldzie Tusku: My wiemy, że on jest prorosyjski
Polityka
PiS, KO i Lewica rzucają poważne siły na wybory do europarlamentu. Dlaczego?
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują wyraźnego faworyta
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?