Joe Biden podróżował samolotem, pociągiem, w tajemnicy, z poparciem dla Ukrainy

Do ostatniej chwili o podróży Joe Bidena do Kijowa nie wiedział prawie nikt. Kilka godzin po jego wyjeździe z ukraińskiej stolicy nadal nie wszystkie ważne szczegóły były znane.

Publikacja: 21.02.2023 03:00

Joe Biden w Kijowie z małżeństwem Zełenskich

Joe Biden w Kijowie z małżeństwem Zełenskich

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Kijowa

Zwłaszcza ten, gdzie Biden wysiadł z pociągu i gdzie wsiadł do powrotnego jadącego ku polskiej granicy. Bo mało prawdopodobne, by stało się to na głównym pasażerskim stołecznym dworcu kolejowym, który widzę przez okno i do którego mam mniej niż sto metrów.

O wszystkim dowiadywaliśmy się z opóźnieniem, zazwyczaj z mediów amerykańskich. Biden wyruszał ze wschodniego wybrzeża USA samolotem w niedzielę przed świtem lokalnego czasu, co ujawnił „New York Times”, którego wysłannik – podobnie jak niewielka grupa towarzyszących prezydentowi dziennikarzy – zobowiązał się do zachowania ścisłej tajemnicy do czasu oficjalnego potwierdzenia, że Biden jest już w Kijowie.

Czytaj więcej

Biden zadziwił świat

Samolot wyleciał znacznie wcześniej, niż przewidywał program oficjalnie ogłoszonej wizyty w Polsce. Leciał w kierunku Europy, a nawet Polski, ale nie do Warszawy. Do Rzeszowa. Potem, zapewne po przejeździe do pogranicznego Przemyśla – choć o tym fragmencie przejazdu nie wspominano – prezydent USA wsiadł do pociągu w kierunku Kijowa.

Tak od wielu miesięcy podróżują politycy (i nie tylko politycy) do stolicy Ukrainy, bo ryzyko lotów jest zbyt duże. Podróż z Przemyśla do Kijowa najszybszym pociągiem trwa około dziesięciu godzin, ostatnio dłużej, w weekend przejazdy były opóźnione, prawdopodobnie z powodu alarmów bombowych w środkowej Ukrainie, na trasie od polskiej granicy do Kijowa.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Kijów. Biden przekracza czerwoną linię

To dziesięć godzin także pojawiło się w amerykańskich mediach. Bardzo dużo dla 80-letniego prezydenta – jeszcze jeden dowód, jak ważna dla niego była ta wyprawa.

Biden pojawił się w ukraińskiej stolicy około 8.00 miejscowego czasu – to z kolei podała z kilkugodzinnym przesunięciem amerykańska telewizja CNN. Po wyjściu z pociągu, nie do końca jasne gdzie, prezydenta powitała ambasador USA Bridget Brink.

Od rana po mieście i w mediach społecznościowych krążyły pogłoski, że w Kijowie jest „bardzo ważny gość”, może nawet ten najważniejszy. Choć pojawili się tu szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, parlamentarzyści z Izraela, a spodziewano się i premier Włoch Giorgii Meloni.

Jeszcze o godz. 11 ukraińskie telewizje nie potwierdzały, że to Biden, choć już dwie i pół godziny wcześniej był w pałacu prezydenckim u Wołodymyra Zełenskiego. Od rana wyłączono ruch w części stolicy, zwłaszcza na głównych ulicach między centrum a ambasadą USA.

Wizyta trwała pięć godzin – to podała amerykańska agencja Associated Press. Bacznie obserwowałem po południu główny dworzec pasażerski. Nie wpuszczano do niego od rana, był obstawiony przez policję i służby, zwłaszcza od strony południowego wyjścia. Słyszałem, że ulicą wzdłuż niego ma przejechać ważny konwój, ale nie przejeżdżał.

Kierowcy cierpliwie czekali na wznowienie ruchu. A przechodnie nie reagowali na powtarzające się alarmy i ponaglenia o udanie się do schronu. Bidena oglądali zazwyczaj na ekranach smartfona.

Przyjazd prezydenta USA do Kijowa z okazji pierwszej rocznicy wojny byłby zbyt niebezpieczny – tak się wydawało do poniedziałku rano. Dominowała raczej wersja, że to prezydent Zełenski pojedzie na spotkanie z Bidenem w czasie jego wizyty w Polsce.

W politycznym Kijowie spekulowano o spotkaniu Zełenskiego z Bidenem. – Gdzie konkretnie, to jest niejasne, ale oczekiwanie, że do takiego spotkania dojdzie, wyraża wielu – mówiła „Rzeczpospolitej” w niedzielę wieczorem Kristina Berdynskych, czołowa dziennikarka ukraińska. Odczytałem to początkowo jako potwierdzenie wyjazdu ukraińskiego prezydenta do Polski. Ale nie musiało to znaczyć, że spotkanie w Kijowie nie jest możliwe, że wchodzi w rachubę tylko Warszawa, Rzeszów albo miejsce jeszcze bliżej granicy, ale w nadal w Polsce.

Wołodymyr Ohryzko, szef ukraińskiej dyplomacji w latach 2007–2009, uważa, że o szczegółach wizyty tak ważnego gościa w takim momencie (tuż przed rocznicą rosyjskiej inwazji) mogło na Ukrainie wiedzieć góra tuzin osób.

– Wizyta w Kijowie to przygotowanie do spotkania w Warszawie. Tam spodziewam się zasadniczego przesłania Bidena. I dla zachodnich Europejczyków, że powinni jak państwa flanki wschodniej NATO wykazywać determinację wobec rosyjskiego agresora. I dla Putina, któremu trzeba powiedzieć jasno: albo się teraz podda, czego warunkiem wstępnym jest wycofanie z całego terytorium Ukrainy, albo nie będzie miał szans przetrwać – mówi Ohryzko.

Korespondencja z Kijowa

Zwłaszcza ten, gdzie Biden wysiadł z pociągu i gdzie wsiadł do powrotnego jadącego ku polskiej granicy. Bo mało prawdopodobne, by stało się to na głównym pasażerskim stołecznym dworcu kolejowym, który widzę przez okno i do którego mam mniej niż sto metrów.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Polityka
Gruzińska policja brutalnie tłumi protesty. Parlament popiera „prawo rosyjskie”
Polityka
Nowy serbski wicepremier objęty sankcjami USA. „Schodzimy z europejskiej ścieżki”
Polityka
Plany Trumpa na drugą kadencję: Zemsta na Bidenie, monitoring ciąż, masowe deportacje
Polityka
W Rosji wszystko będzie karalne. Nawet przynależność do nieistniejących organizacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił