W trafionym rosyjską rakietą z wyrzutni Buk samolocie nad wschodnią Ukrainą zginęło 298 osób. Na pokładzie samolotu znajdowało się 283 pasażerów i 15 członków załogi.

W styczniu Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyjął do rozpatrzenia skargę Ukrainy i Niderlandów przeciw Rosji. Trybunał, przyjmując sprawę do rozpatrzenia, uznał, że „tereny wschodniej Ukrainy opanowane przez separatystów od 11 maja 2014 roku do co najmniej 26 stycznia 2022 roku znajdowały się pod jurysdykcją Rosji”. Oznacza to „obecność dużego kontyngentu rosyjskiego personelu wojskowego” na tym terenie.

Czytaj więcej

Sprawa MH17: Kreml znów przed sądem

W listopadzie ubiegłego roku sąd w Badhoevedorp pod Amsterdamem skazał zaocznie na dożywocie trzech prorosyjskich separatystów: Igora Girkina, Siergieja Dubinskiego i Olega Pułatowa oraz Ukraińca, Leonida Charczenki.

Zdaniem międzynarodowego zespołu śledczego JIT (Holandia, Malezja, Australia, Belgia i Ukraina) uczestniczyli oni  w transportowaniu systemu rakietowego Buk, z którego zestrzelono samolot.

W środę międzynarodowy zespół śledczych przekazał, że osobiście o rozmieszczeniu pocisków na Ukrainie zdecydował prezydent Władimir Putin. O ustaleniach poinformowali holenderscy prokuratorzy.

Podkreślili jednocześnie, że dowody, którymi dysponują, nie są wystarczające, aby doprowadzić do oskarżenia. "Chociaż odkryto wiele nowych informacji na temat różnych osób zaangażowanych w sprawę, dowody nie są w tej chwili wystarczająco konkretne, aby doprowadzić do nowego oskarżenia" - przekazano.

Holenderska prokurator Digna van Boetzelaer powiedziała, że "śledztwo osiągnęło już swój limit. Wszystkie wątki zostały wyczerpane"