Współprzewodniczący partii Lewica Razem był w poniedziałek w Polsat News pytany o deklarację szefa MON Mariusza Błaszczaka, według którego Polska buduje najsilniejszą armię lądową w Europie.
- Chciałbym zobaczyć, w jakim stopniu te słowa mają pokrycie w faktach, ponieważ my ciągle mamy w Polsce wiele jednostek wojskowych, które istnieją głównie na papierze, które mają niepełną obsadę osobową, które nie mają pełnej zdolności bojowej - powiedział Adrian Zandberg.
Czytaj więcej
Z naszych ustaleń wynika, że w poprzednim roku mundur zdjęło 15 900 żołnierzy zawodowych i ochotników WOT. To fatalna informacja nie tylko dla wojska.
- Problem polega na tym, że mamy formalnie istniejące duże jednostki wojskowe, które w praktyce istnieją głównie na papierze bądź częściowo na papierze - przekonywał poseł.
- I to jest dzisiaj duży problem polskiego wojska, tzn. że do tych obietnic pana ministra Błaszczaka rzeczywistość nie dorasta. Przecież jest problem z ludźmi, którzy z polskiego wojska odchodzą - podkreślił.
Na uwagę, że według ministra obrony narodowej chodzi o niewielki odsetek żołnierzy Zandberg odparł, że nie zmienia to faktu, że "skoro sytuacja wejściowa nie była najlepsza", to kolejne odejścia z wojska stawiają "pod znakiem zapytania realistyczność" deklaracji wicepremiera Mariusza Błaszczaka.
- Druga rzecz to odporność. Każdy wie, że oprócz jednostek bojowych kluczową sprawą w przypadku konfliktu zbrojnego jest społeczna odporność, czyli obrona cywilna, i tutaj mamy potężne problemy w Polsce. My od prawie roku z posłanką Biejat alarmowaliśmy, że problem jest poważny. Nikt nie wie, ile jest tak do końca schronów w Polsce - mówił współprzewodniczący partii Razem dodając, że schrony są "w kiepskim stanie", a samorządy nie kontrolują w tym względzie sytuacji.