Dyktator ratuje dyktatora. Maduro niespodziewanie zaczyna wracać do łask na Zachodzie

Nikt nie ma takich rezerw ropy jak Wenezuela. Gdy więc skończył się import z Rosji, reżim w Caracas wraca do łask USA.

Publikacja: 27.12.2022 03:00

Nicolas Maduro (na zdjęciu z 20 grudnia w mundurze policji) nieoczekiwanie wraca do łask Zachodu

Nicolas Maduro (na zdjęciu z 20 grudnia w mundurze policji) nieoczekiwanie wraca do łask Zachodu

Foto: AFP

Cztery lata temu, w styczniu 2019 r., Juan Guaido został uznany za prezydenta przez Stany Zjednoczone, kraje Unii Europejskiej, Kanadę czy Brazylię. Skoro Nicolas Maduro sfałszował kilka miesięcy wcześniej głosowanie, dla wolnego świata zgodnie z konstytucją taka funkcja należała się przewodniczącemu parlamentu do czasu rozpisania uczciwych wyborów.

Jednak pod koniec minionego tygodnia sama wenezuelska opozycja uznała, że Guaido nie jest już głową państwa. 39-letniemu politykowi, który nie potrafił skutecznie pokierować masowymi protestami, ufa już ledwie 19 procent Wenezuelczyków. Jego przywództwo nie rokuje obalenia radykalnie lewicowej dyktatury.

Rozmowa z Macronem

A czasu do stracenia nie ma, bo Maduro niespodziewanie zaczyna wracać do łask na Zachodzie. Wszystko zmieniła wojna w Ukrainie. Import ropy z Rosji nie jest już możliwy, a Arabia Saudyjska i inne kraje Zatoki Perskiej nie chcą słuchać apeli Waszyngtonu o zwiększenie wydobycia. Biały Dom szuka więc nowych źródeł importu czarnego złota.

Czytaj więcej

Stan wyjątkowy w Peru. Prawo do zgromadzeń zostaje ograniczone

Oficjalnie Maduro wciąż jest poszukiwany przez Amerykanów za udział w przemycie narkotyków. Każdy, kto ułatwi jego aresztowanie, może dostać 15 mln dolarów nagrody. Jednak w listopadzie do stolicy Wenezueli przyjechali wysłannicy amerykańskiego prezydenta. Ustalono zasady odwilży między oboma krajami: Maduro podejmie rozmowy z opozycją w sprawie zorganizowania wolnych wyborów, podczas gdy Biden będzie stopniowo znosił sankcje nałożone na wenezuelski reżim. W ramach takiego układu Chevron już dostał od Waszyngtonu zgodę na wznowienie wydobycia ropy w Wenezueli. Z kolei dyktator posłał swojego syna, Nicolasa Maduro Guerra, na rozmowy z opozycją w Meksyku.

Sam dyktator największy sukces odniósł w listopadzie w czasie szczytu w Egipcie poświęconego walce z ociepleniem klimatu (COP29). Tu w kuluarach podszedł do niego Emmanuel Macron. I choć rozmowa trwała zaledwie kilka minut, to przecież Francuz zwrócił się do Wenezuelczyka „panie prezydencie”. Maduro miał tam też sposobność wymiany kilku zdań z pełnomocnikiem Bidena do spraw klimatycznych Johnem Kerrym, choć później Departament Stanu zapewniał, że Amerykanin „został zaskoczony”.

W ślady Chevronu chciałyby pójść inne zachodnie koncerny, jak hiszpański Repsol czy włoski ENI. Romain Nadal pozostał francuskim ambasadorem w Caracas, jednak większość krajów Unii obniżyła rangę swojego przedstawiciela. Teraz jednak nie tylko Hiszpania, ale i inne kraje UE myślą o ponownym wysłaniu ambasadorów do Wenezueli.

Czytaj więcej

Po skazaniu wiceprezydent Argentyny peronizm w niezwykle trudnej sytuacji

W staraniach o względy Maduro, a co za tym idzie, intratne dochody, mogą ich jednak wyprzedzić inne kraje Ameryki Łacińskiej. Kontynent przeżywa ponowny powrót lewicy do władzy, a ta zawsze widziała wenezuelski reżim bardziej przychylnie. Zaraz po oficjalnym objęciu władzy 1 stycznia prezydent Brazylii Ignacio Lula da Silva chce przywrócić stosunki dyplomatyczne z Caracas. Kilka tygodni temu przyjechał tu nowy prezydent Kolumbii Gustavo Petro: była to pierwsza wizyta głowy państwa w Caracas od dekady. Przychylnie do Maduro odnoszą się także Meksyk, Argentyna czy Boliwia.

Kraj w ruinie

Ale to jest inwestycja w przyszłość. Kraj jest zrujnowany i równie zrujnowany jest jego sektor paliwowy. Od objęcia władzy przed niemal ćwierćwieczem przez poprzednika Maduro, Hugo Chaveza, dochód narodowy skurczył się o 70 procent. Co czwarty Wenezuelczyk opuścił kraj. Inflacja, która w 2019 r. osiągała dość abstrakcyjną wielkość 350 tysięcy procent, została co prawda ograniczona dzięki wprowadzeniu do równoległego obiegu dolara, ale przecież wciąż sprowadza boliwara do parteru i natychmiast zżera wszelkie oszczędności.

Przez lata zaniedbań państwowy koncern naftowy PDVSA jest więc w stanie wydobywać co najwyżej 0,5 mln baryłek ropy dziennie, sześć razy mniej niż przed nastaniem Chaveza. Aby to zmienić, potrzeba będzie dziesiątków miliardów dolarów inwestycji – a więc i pewności dla zachodnich koncernów, że wenezuelski reżim będzie respektował minimalne prawa własności.

Niewielu też spodziewa się, że Maduro naprawdę zgodzi się na przeprowadzenie uczciwych wyborów. Chyba że liczy na coraz głębsze podziały w opozycji i uzyskanie wystarczającej liczby głosów, aby faktycznie zdobyć demokratyczną legitymizację. W takim przypadku może ogłosić wybory całkiem szybko. Stąd pośpiech, z jakim odsunięto Guaido i zaczęto szukać jego następcy. Na razie oczywistego kandydata demokratycznej opozycji jednak nie ma.

Cztery lata temu, w styczniu 2019 r., Juan Guaido został uznany za prezydenta przez Stany Zjednoczone, kraje Unii Europejskiej, Kanadę czy Brazylię. Skoro Nicolas Maduro sfałszował kilka miesięcy wcześniej głosowanie, dla wolnego świata zgodnie z konstytucją taka funkcja należała się przewodniczącemu parlamentu do czasu rozpisania uczciwych wyborów.

Jednak pod koniec minionego tygodnia sama wenezuelska opozycja uznała, że Guaido nie jest już głową państwa. 39-letniemu politykowi, który nie potrafił skutecznie pokierować masowymi protestami, ufa już ledwie 19 procent Wenezuelczyków. Jego przywództwo nie rokuje obalenia radykalnie lewicowej dyktatury.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Morderstwa, pobicia, otrucia, zastraszanie. Rosja atakuje swoich wrogów za granicą
Polityka
Boris Johnson chciał zagłosować w wyborach. Nie mógł przez wprowadzoną przez siebie zmianę
Polityka
Tajna kolacja Scholza i Macrona. Przywódcy Francji i Niemiec przygotowują się na wizytę Xi
Polityka
Bloomberg: Turcja wstrzymała wymianę handlową z Izraelem
Polityka
Co zrobi Moskwa, jeśli Zachód zabierze Rosji 300 miliardów dolarów?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił