PiS jest związany kalendarzem (przed)wyborczym. Bo im bliżej jesiennej kampanii wyborczej, tym trudniej może być w praktyce, by przebić się z przesłaniem dotyczącym komisji. 

Podobnie jak w 2019 roku, kampania wyborcza wkroczy w finałową fazę jesienią przyszłego roku - zakładając, że wybory odbędą się w terminie, czyli między 13 października a 13 listopada 2023 roku. Nie dziwi więc to, że PiS stawia na szybkie rozpoczęcie prac komisji. Można założyć, że najwięcej uwagi mediów jej obrady będą przyciągały na samym początku. A wiosną 2023 roku PiS planuje też przedstawienie swojego nowego programu wyborczego. Te wszystkie wydarzenia, jak też faktyczna kampania wyborcza będą przyciągać uwagę. Komisja ma być faktycznym rozbiegiem przed kolejnymi fazami kampanii, chociaż oczywiście będzie zapewne działać aż do dnia głosowania.

Wszystko wskazuje więc na to, że PiS będzie chciało forsować powołanie komisji - przyjęcie zaprezentowanej już ustawy - na grudniowych posiedzeniach Sejmu. Tu nakładają się dwie rzeczy. Po pierwsze, napięta sytuacja w samej koalicji rządzącej. Ludzie Zbigniewa Ziobry sygnalizują, że woleliby powołać komisję śledczą w klasycznym wymiarze. PiS jednak forsuje swój pomysł. A ludziom Zbigniewa Ziobry głosować przeciwko komisji będzie trudno. PiS nie może raczej liczyć na glosy opozycji, bo ta już teraz zapowiada, że nie zgadza się na ten pomysł. 

Politycy opozycji zastanawiają się za to, czy i kogo wskazać do samej komisji. Rezygnacja z udziału w niej to rezygnacja z możliwości narzucania własnych tematów i uwagi mediów. - Wykorzystamy prace komisji, by pokazać to, co jest dziś problemem - zapowiedział już dziś rano w Radiu ZET rzecznik PO Jan Grabiec.