W takim razie ile osób jest obecnie w ruchu Materka?
Przeszło 350 osób, które już się oficjalnie zaangażowały.
Kto to? Jacy to samorządowcy?
To m.in. prezydent Zawiercia Łukasz Konarski, wójt Potęgowa Dawid Litwin, burmistrz Iłowej Paweł Lichtański, burmistrz Wojkowic Tomasz Szczerba, wójt Lipnicy Wielkiej Mateusz Lichosyt, burmistrz Kańczugi Andrzej Żygadło, burmistrz Lidzbarka Maciej Sitarek, burmistrz Radoszyc Michał Pękala, burmistrz Lidzbarka Warmińskiego Jacek Wiśniowski, wójt Czerwonaka Marcin Wojtkowiak, wójt Kamiennej Góry Patryk Straus, starosta starachowicki Piotr Ambroszczyk, starosta skarżyski Artur Berus…
Czyli bardziej średnie i małe miasta.
Tak, a jak wiadomo, większość obywateli w takich miejscowościach mieszka.
Liczy pan bardziej na głowy konserwatystów czy liberałów?
Budujemy szerokie centrum, a polega to na tym, że przyłączają się do nas zarówno ludzie, którzy reprezentują lewą stronę, jak również prawą. W tej chwili ten podział na polskiej scenie politycznej jest naprawdę sztuczny.
Rafał Trzaskowski mówił kiedyś, że nie ma podziału na lewicę i prawicę, tylko na przyszłość i przeszłość.
Dokładnie. I my reprezentujemy przyszłość. A propos Rafała Trzaskowskiego, proszę zwrócić uwagę, że na Campusie Polska Przyszłości politycy starszego pokolenia starają się wsłuchiwać w głos młodego pokolenia i potem do tego głosu dostosować. Natomiast my reprezentujemy to młode pokolenie i sami mamy na tyle możliwości i kompetencji do tego, aby można było brać sprawy w swoje ręce bez pośredników ze starszego pokolenia. Jak wiadomo, działanie przez pośredników zawsze wychodzi drożej.
Jaki pan ma pomysł, by przekroczyć barierę wejścia do ogólnopolskiej polityki? Jest pan samorządowcem ze średniej miejscowości, rozpoznawalność ma pan też nienajwiększą. Mówi pan, że w przyszłym roku wyjdzie z wielkim, konkretnym planem i jak to zrobić, żeby przebić się do mediów ogólnokrajowych?
Zawsze z pokorą podchodzę do tego, co przynoszą wybory i co przyniesie przyszłość, ale staram się, razem z ludźmi, którzy są wokół mnie skupieni, działać w taki sposób, aby w pewnym momencie to, o czym myślimy, to czego pragniemy dla Polski, żeby dowiedziało się o tym jak najwięcej osób. A moment na to dopiero przyjdzie.
Czyli, mówiąc wprost, że w czasie kampanii ludzie będą bardziej zainteresowani polityką?
W tej chwili obserwujemy spór pomiędzy jednym a drugim obozem, który często jest już na tak niskim poziomie, że nam, zwykłym obywatelom, coraz trudniej się tego słucha.
Co daje panu bycie samorządowcem w tym projekcie?
Po pierwsze, doświadczenie w zarządzaniu mieniem publicznym. Po drugie, doświadczenie w zarządzaniu finansami publicznymi. Po trzecie, doświadczenie polityczne. To doświadczenie zostało przez nas zdobyte. To można po prostu dobrze wykorzystać dla Polski.
Chciałby pan przyciągnąć do siebie wyborców, działaczy, samorządowców z PiS-u?
Nie tyle chciałbym, ponieważ to się dzieje. Do nas przyłączają się także osoby, które odchodzą z obozu Zjednoczonej Prawicy - czy z samego PiS-u, czy z tzw. partii satelickich.
Co mówią one o kondycji tego obozu? Jako samorządowiec siłą rzeczy musi pan mieć kontakt też z PiS-em.
Tacy ludzie są zawiedzeni tym, że wiele obietnic, które zostały złożone przez ich obóz, nie zostało dotrzymanych. Są rozczarowani sposobem funkcjonowania partii, którą przez lata firmowali. Jest im po prostu wstyd.
Siebie osobiście umieszcza pan na jakiejś osi ideowej?
Zdecydowanie jestem w centrum sceny politycznej.
Jak z pana punktu widzenia, czyli prezydenta Starachowic, wygląda kryzys energetyczny, kwestia węgla, ceny prądu?
My przeżyliśmy już kilka kryzysów w tej kadencji. Ta kadencja pod względem ich liczby jest rekordowa. I z każdym musieliśmy sobie poradzić. Wychodzę z takiego założenia, że każdy kryzys warto wykorzystać do tego, żeby wzmocnić się na przyszłość; wyciągnąć wnioski, co należy poprawić, co należy zmienić. Co do tego kryzysu energetycznego śmiem twierdzić, że przygotowaliśmy się w miarę dobrze. Miasto wymieniło wszystkie oprawy oświetlenia ulicznego na energooszczędne – dzięki temu mamy niższe zużycie energii. Wykonaliśmy termomodernizację wszystkich placówek użyteczności publicznej – zaoszczędziliśmy na energii cieplnej i energii elektrycznej. Wykonaliśmy modernizację dwóch ciepłowni – wyszliśmy z konieczności zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. To przyniosło milionowe oszczędności i przełożyło się na to, że dla mieszkańców Starachowic w tej chwili podwyżka cen ciepła wynosi 14 proc., a nie kilkadziesiąt czy kilkaset procent, jak w innych miastach.
Zabezpieczyliśmy węgiel na zimę dla ciepłowni miejskich na cały sezon grzewczy, więc tu też możemy spać spokojnie, mieszkańcy nie muszą się o to martwić. A kiedy wzrosły ceny gazu, ropy i benzyny, świadomie wprowadziliśmy bezpłatną komunikację miejską. W ramach podatków, które płacą mieszkańcy, zabezpieczamy jako usługę publiczną. Rozpoczęliśmy także budowę Eko Spalarni, by częściowo uniezależnić się od węgla, a prąd i energię cieplną produkować z energii pochodzącej z odpadów.
Jaki jest teraz pana polityczny plan na najbliższe trzy miesiące, pół roku i rok?
Rozwijać struktury. Większość ugrupowań powstawała do tej pory od góry. Pojawiał się lider, który mówił, że zakłada partię i nagle przypływało kilkaset osób, które chciały tę partię tworzyć. My przyjęliśmy zupełnie inną strategię - czyli zanim powstanie partia polityczna, staramy się wybierać liderów w poszczególnych powiatach, aby w momencie, kiedy ugrupowanie będzie tworzone, mieli kontrolę nad tym, kto do niej na danym terenie przystępuje. Dla mnie kluczowe jest to, aby to były osoby, które w przyszłości będą mogły w sposób pozytywny odpowiedzieć na zapotrzebowanie lokalnych społeczności w miastach, gminach, powiatach i województwach na terenie całego kraju.
I w przyszłym roku konkrety?
Tak. I ich będzie sporo, dlatego, że z tego jesteśmy znani.
współpraca Jakub Mikulski