Stanął pan przed unijną komisją ds. nielegalnych podsłuchów. Co z tego wynika?
To kolejny etap badania sprawy tego, jak służby specjalne w Polsce – nadzorowane przez PiS – wpłynęły na wybory. W posiedzeniu komisji wzięli udział specjaliści od prawa wyborczego z Europy Zachodniej. Komisja zbiera informacje na temat używania oprogramowania Pegasus w całej Europie. Ale od kilku miesięcy uwaga komisji zwrócona jest przede wszystkim na Polskę, ponieważ nasz przypadek stał się najbardziej drastycznym przykładem ingerowania w przebieg demokratycznych procesów w państwie członkowskim UE. Członkowie zasiadający w tej komisji byli zniesmaczeni i zszokowani, gdy strona rządowa odmówiła spotkania i rozmowy na ten temat. Członkowie komisji potraktowali to jako afront i chęć ukrycia jakiejś informacji. To wywołało u nich zaniepokojenie i rozbudziło kolejne pytania. Komisja śledcza dostrzega, że to narzędzie zostało użyte do bieżącej walki politycznej w najbardziej newralgicznym momencie, czyli w czasie wyborów parlamentarnych.
Czytaj więcej
Unijna komisja śledcza przesłucha Krzysztofa Brejzę w sprawie Pegasusa. W Brukseli chcą wiedzieć, jaki wpływ miały podsłuchy na wynik wyborów w Polsce.
Wybory w 2019 r. zostały przeprowadzone przez służby specjalne?
Tak, wybory parlamentarne w 2019 r. zostały przeprowadzone przez służby dzięki perfidnej i ohydnej operacji specjalnej. Opinia publiczna pozna w przyszłości kulisy tej ogromnej operacji, w której permanentnie podsłuchiwano sztab opozycji i dokonywano kradzieży danych z telefonów polityków. Służby PiS razem z telewizją rządową posunęły się do tego, żeby w trakcie wyborów przeprowadzić kampanię oczerniającą nasz sztab wyborczy. Posłużyła do tego moja korespondencja skradziona przez służby, którą potem zmanipulowano i użyto w telewizji. Sprawa Pegasusa w Polsce ma wymiar dwutorowy: bieżący podsłuch polityków opozycji i kampania oczerniająca tych polityków. Prowadzę własne działania wyjaśniające w tej sprawie – wytoczyłem 13 spraw sądowych.