Ten „nieoczywisty sojusz” – jak mówią sami organizatorzy – został ogłoszony w środę z udziałem lidera AgroUnii. – W dobie kryzysów takie  sojusze są niezbędne. Bo stojący za tymi kryzysami politycy, aktualny nasz rząd chcieliby, abyśmy się kłócili, aby nas tu razem nie było. Bo tak jest im łatwiej. Tym bardziej trzeba wysłać inny sygnał. Spotykamy się w centrum Warszawy, by politycy mówili, że koniec zabawy – mówiła w trakcie środowej konferencji prasowej Dominika Lasota, aktywistka klimatyczna.

Czytaj więcej

„Ziobro wara od polskiego hektara”. AgroUnia przyjechała na konwencję Solidarnej Polski

Jak udział w Strajku Kryzysowym uzasadniał Kołodziejczak? – Przychodzimy z różnych stron, to jest oczywiste. Zawsze środek znajduje się w tym miejscu, gdzie ludzie o różnych poglądach przychodzą i mówią: mamy coś do załatwienia. I tak jest w momencie kryzysu. Za kryzys wywołany bezczynnością naszego rządu, kontynuacją polityki beznadziejności przez co najmniej dwie dekady w Polsce płacimy my – zwykli ludzie, którzy najmniej zarabiają. To polityka, która nie przewiduje kryzysów – energetycznego, żywnościowego. Ich kosztów nie ponoszą politycy, prezesi spółek skarbu państwa. I ktoś może powiedzieć: dlaczego tak dłużej ma być? – mówił Kołodziejczak. – Wspólna sprawą, że każdy z nas ma wyższe rachunki za prąd, żywność, energię. To nas łączy. Dlatego nie mogę powiedzieć, że będę obojętny na inicjatywę osób, które zaczynają Strajk Kryzysowy – dodał Kołodziejczak w trakcie konferencji prasowej.