Ale Donald Tusk jeździ po kraju i spotyka się z Polakami, mocno punktując Mateusza Morawieckiego.
Sam czytam fantastyczne tweety Donalda Tuska. Ja też komentuję, ale nie jestem politykiem. Zupełnie inne pytania stawia się komentatorowi takiemu jak ja, a zupełnie inne pytania powinno stawiać się politykom. Czytam wywiady z politykami opozycji i najczęściej pojawiają się tam zapewnienia, że coś zrobią, pomyślą albo że jeszcze przyjdzie na to czas.
Tylko że pan nie ma mocy sprawczej, a oni mają.
Problem polega na tym, że nie mam narzędzi. To zawsze mniejszość zmienia rzeczywistość. Pamiętam trudne czasy, gdy musiałem przekonywać Polaków. Wtedy krzyczałem: „Chodźcie z nami, dziś nie biją!”. Zawsze bili, ale mimo wszystko konsekwentnie nawoływałem, żeby szli z nami. Mamy szacunek dla ludzi, którzy przeżyli II wojnę światową. Wszyscy uznaliśmy, że realizacja zasady „nie bądź obojętny” jest naszym obowiązkiem. Moje pokolenie dodaje do tego, że nie wystarczy nie być obojętnym, trzeba jeszcze mieć odwagę, by reagować. Pokolenia II wojny światowej i stanu wojennego zostawiły młodszemu pokoleniu prosty testament – nie bądź obojętny i się nie bój. Patrzę z przerażeniem na apatię nas wszystkich i na naszą zgodę na bylejakość. To żywo przypomina mi PRL, a brak cukru tylko mnie utwierdza w tym, że wróciliśmy na dawną ścieżkę.
Polska nie dostaje środków z KPO. Czy dzisiaj jesteśmy na marginesie UE?
Polacy patrzą ze zdumieniem, bo każdy normalny człowiek jak słyszy „weź”, to bierze. My nie bierzemy i to jest dziwne. Był taki przywódca w Polsce, który nie wziął pieniędzy z planu Marshalla – Bolesław Bierut. Czy martwię się z tego powodu? Nie, ponieważ te pieniądze służyłyby temu, żeby kupić głosy wyborców. Zawsze mogę liczyć na Kaczyńskiego, szkoda, że nie mogę na opozycję. Martwię się, że opozycja nie reaguje. Kaczyński mówi ważne rzeczy i zapowiada wydarzenia, a opozycja nie reaguje i wydaje się, że tego nie słyszy. Kaczyński mówi jasno, że wygrana opozycji to koniec Polski. Jest to sygnał, że nie dopuści do wyborów, które miałby przegrać. To znaczy, że te wybory mogą się nie odbyć w terminie albo w ogóle nie dojść do skutku. Bardzo się martwię, że opozycja nie będzie skutecznie działała i wygra Kaczyński, a to sprawi, że utkniemy jak Węgry. Będziemy w środku Europy, ale z totalitarnym państwem. Kaczyński mówi, także bardzo ostro, że nie będziemy w UE, ponieważ przez to Polska staje się ofiarą Putina i Niemiec. To można traktować jako zapowiedź wyjścia z UE. Opozycja musi dać dowód na to, że istnieje i dać szanse na to, żebyśmy mogli uwierzyć, że to się może dobrze skończyć. Ile można obserwować teatrzyk pt. „Razem czy osobno”? Jak można w takich warunkach zmobilizować ludzi, żeby wyszli i zagłosowali. Opozycja nie ma oferty politycznej. Jako przedsiębiorca patrzę z przerażeniem na kampanię wyborczą, bo już są sygnały, że opozycja zamierza być tak samo populistyczna jak rządzący. Różnica polega na tym, że oni to przegrają, bo rządzący zawsze mają narzędzia do zrealizowania części populistycznych obietnic. Opozycja nie ma takich narzędzi i niczego nie zrealizuje. Oni muszą pokazać, że są razem i dać nadzieję społeczeństwu. Nie ma cienia wątpliwości, że sytuacja ekonomiczna spowoduje, że ludzie staną się biedniejsi. Zbliża się zima i za chwilę może się okazać, że ludzie zaczną umierać z przemarznięcia i niedożywienia. Może to być pretekst do tego, żeby w czasie kryzysu i wojny w Ukrainie uznać, że wybory są ostatnią kwestią potrzebną polskiemu społeczeństwu. Nie widzę opozycji, która przygotowywałaby się na taki wariant. Obserwuję konferencje polityków opozycji i mam wrażenie, że są oni tak samo dobrze urządzeni jak posłowie PiS – biorą swoje pieniądze i zabiegają o poparcie, gdy układane są listy wyborcze.