Gdy posłowie i posłanki wrócą do Sejmu po ponadmiesięcznej przerwie – w połowie września – do końca kadencji zostanie ponad rok. To już moment, gdy partie i politycy wejdą w „tryb wyborczy” (a już na pewno do myślenia o listach, reelekcji i własnej przyszłości). To nie przesądza, że Sejm IX kadencji nie będzie jeszcze miejscem ważnych głosowań. Zwłaszcza biorąc pod uwagę polityczną i geopolityczną niepewność. Ale na powrót do kilku tematów, które rozgrzewały nie tak dawno temu opinię publiczną, jest już niewiele czasu. Oczywiście Sejm może zebrać się wcześniej (wnioskuje o to np. Lewica), ale niektóre wydarzenia można już podsumować.
Przełomem w polskiej polityce miało być powołanie komisji śledczej, która zbadałaby sprawę nielegalnej inwigilacji. Powołanie takiej komisji stało się tematem politycznym po ujawnieniu sprawy Pegasusa na przełomie roku. Powołanie komisji miało być możliwe dzięki postawie Pawła Kukiza, który porozumiał się z sejmową opozycją. Ale polityczny moment i impet minęły (zgodnie zresztą z przewidywaniem niektórych naszych rozmówców z opozycji w tamtym czasie), a 24 lutego wybuchła wojna. Kukiz uznał, że to nie czas na komisje śledcze. Teraz, nawet jeśli do powrotu tematu by doszło, na prace komisji śledczej zostało bardzo niewiele czasu. Zmieniła się też nieco sejmowa arytmetyka, bo PiS może liczyć na koło poselskie Polskie Sprawy. Kukiz w innej sprawie – sędziów pokoju – stawia za to ultimatum PiS, które ma upłynąć jeszcze w tym roku, Kukiz pod koniec lipca mówił w Radiu Wrocław, że pozostało PiS „dwa miesiące”. Ale tak jak wspomniano, sejmowa arytmetyka zmieniła się na jego niekorzyść.
Czytaj więcej
PiS stara się odebrać Marianowi Banasiowi kontrolę nad kluczowym organem w jego instytucji. Stawką jest to, jakie nieprawidłowości trafią do raportów.
Za to PiS nie zdołało też przed sejmowymi wakacjami doprowadzić do uchylenia immunitetu Marianowi Banasiowi, prezesowi NIK. Wojna pozycyjna nad kontrolą nad Izbą trwa, ale do głosowania nie doszło. I być może w tej kadencji już nie dojdzie. PiS nie mogło być pewne większości. A takiego głosowania prezes Kaczyński nie mógł przegrać. Tu obowiązywała i obowiązuje zasada, że większość musi być pewna.
Temat, o którym było głośno w ostatnich tygodniach, a o którym teraz dużo mniej się mówi, dotyczy fundamentalnej kwestii dla przebiegu przyszłorocznej kampanii – terminu wyborów samorządowych. Politycy PiS sugerowali, że jeszcze w czerwcu do Sejmu trafi ustawa, która przesunie w praktyce wybory samorządowe na rok 2024.