W sobotę odbyła się duża konwencja PO w Radomiu. Czy taka aktywność partii w wakacje przynosi polityczny zysk?
Ugrupowania dostosowują się do temperatury społecznej, przecież w partiach ona też rośnie. Nie tylko PO organizuje spotkania, ale także PiS, PSL, Polska 2050 i Lewica. Partie nie mogą przespać momentu startu kampanii. Wszyscy zakładają, że wybory parlamentarne odbędą się w przyszłym roku na jesieni, ale ta jesień może przyjść już na wiosnę w przyszłym roku. Czasem mówi się też, że – jakby sytuacja się bardzo pogorszyła – prezes Kaczyński zdecyduje się na wybory w tym roku, choć wydaje się to najmniej prawdopodobne. Nikt nie chce zostać w blokach startowych.
Ale czy wakacje to dobry moment na rozpoczęcie kampanii?
W ostatni weekend aktywność polityczna była bardzo mocna, ale sądzę, że około 15–20 lipca zostanie ona wygaszona i dopiero pod koniec sierpnia się zwielokrotni. Chociaż – wbrew pozorom – rzadko chodzimy na wybory, to jesteśmy społeczeństwem rozpolitykowanym. Ludzie mają potrzebę wygadania się, to widać po wyjazdach Donalda Tuska w Polskę. Mocno odczuwamy inflację i podwyżki, a to zaczyna nas popychać do aktywności. Pamiętajmy, że większość strajków w latach 80. zaczęła się w oparciu o postulaty ekonomiczne, a nie o ideologię walki z komunizmem.