Starcie o Rzeszów jak soczewka. Ruszył wyścig prezydencki

Po rezygnacji Tadeusza Ferenca szykuje się kampania o fotel prezydencki w Rzeszowie. Ale nie tylko o to. To sprawdzian polityczny w szerszym kontekście.

Aktualizacja: 12.02.2021 22:26 Publikacja: 11.02.2021 20:34

Tadeusz Ferenc

Tadeusz Ferenc

Foto: Rzeczpospolita, Krzysztof Lokaj

Koniec pewnej ery w polityce. Przynajmniej w Rzeszowie. Epoki. Tak w największym skrócie można opisać rezygnację Tadeusza Ferenca, prezydenta pełniącego swoją funkcję od 2002 roku. Jego decyzja – podyktowana, jak sam twierdzi, względami zdrowotnymi – otwiera drogę do pierwszej i być może jedynej kampanii wyborczej w 2021 r. Odbędzie się ona w nietypowych warunkach. Nie tylko w czasach zdominowanych pandemią koronawirusa, ale i w Rzeszowie – mieście od blisko dwóch dekad zdominowanym przez Ferenca i jego środowisko.

Ostatnią kampanię ten wielokadencyjny prezydent wygrał w I turze z wynikiem 64 proc. Ale zdarzały się i takie, gdy zyskiwał nawet 77 proc. To określa krajobraz polityczny w mieście. Jak i to, że wybory – które mają zgodnie z informacjami KBW odbyć się 9 maja – będą wyborami przedterminowymi w czasie pandemii. Specom od kampanii ze wszystkich stron będzie więc jeszcze trudniej, zwłaszcza że nie jest jasne, w jakim punkcie będzie wtedy epidemia, zwłaszcza biorąc pod uwagę pojawianie się nowych odmian koronawirusa. Rozwój pandemii może mieć też wpływ na sam termin wyborów.

Tadeusz Ferenc wskazał już osobę, która jego zdaniem powinna wygrać nadchodzące wybory. To pierwsze zaskoczenie, chociaż nie dla Solidarnej Polski. Bo tym wskazanym przez Ferenca kandydatem jest wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który w wyborach do Sejmu kandydował z okręgu rzeszowskiego i zdobył ponad 28 tysięcy głosów. Solidarna Polska liczy na to, że będzie to – razem z poparciem Ferenca – poważna zaliczka w nadchodzących wyborach. Warchoł zapowiedział, że „jego partią jest Rzeszów" oraz że będzie kandydatem bezpartyjnym. Co więcej, w specjalnym oświadczeniu zapewnił też, że utrzyma zatrudnienie w ratuszu oraz w służbach i spółkach miejskich. A to w kontekście kampanii wyborczej w każdym mieście ważny sygnał.

Zjednoczona Prawica nie rządzi obecnie żadnym miastem wojewódzkim. A największym sukcesem w wyborach samorządowych w 2018 roku była wygrana w Chełmie, gdzie prezydentem został Jakub Banaszek z Porozumienia. Teraz to się może zmienić. Jak wynika z naszych rozmów, w PiS nie zapadła jeszcze decyzja o tym, kto będzie komisarzem (wskazuje go premier) ani kto będzie kandydatem lub kandydatką. Nasi rozmówcy z wysokiego szczebla nie ukrywają konsternacji, zmieszania czy nawet pewnego zaskoczenia decyzją Marcina Warchoła. I tym, że ta decyzja stawia PiS w złożonej sytuacji. Partia Jarosława Kaczyńskiego może albo poprzeć Warchoła, co przybliży go do wygranej w mieście, ze wszystkimi tego symbolicznymi konsekwencjami, albo postawić na własnego kandydata lub kandydatkę. W mieście najczęściej mówi się o wojewodzie Ewie Leniart. Ale wcale nie jest przesądzone, że to ona będzie kandydatką PiS.

W wyścigu będzie być może uczestniczył też poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Przesądzony jest w zasadzie start Konrada Fijołka, wiceprzewodniczącego Rady Miasta oraz szefa proprezydenckiego klubu radnych Rozwój Rzeszowa.

Twardy orzech do zgryzienia ma też opozycja. Wybory będą pierwszym dla niej testem po kampanii prezydenckiej oraz po deklaracji PO o budowie koalicji 276. Jak wynika z naszych rozmów z ważnymi politykami PO, partia chce budować koalicję i w Rzeszowie, najlepiej wszystkich sił opozycyjnych. Podobne deklaracje nadchodzą ze strony innych partii. – Musimy się liczyć z tym, że Zjednoczona Prawica mimo kłopotów wewnętrznych wystawi jedną osobę. Jeżeli będzie trzech albo czterech kandydatów opozycji, to wszyscy przegrają. Powinien być jeden mocny, dobry kandydat lub kandydatka. Nie może być tak, że się pokłócimy o personalia. Jeśli tam się nie dogadamy, to nigdzie się nie dogadamy. Te wybory będą jak soczewka – mówił w czwartkowym #RZECZoPOLITYCE szef Klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. O współpracy mówi też Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL, który miał poparcie Ferenca w wyborach w 2020 r.

Koniec pewnej ery w polityce. Przynajmniej w Rzeszowie. Epoki. Tak w największym skrócie można opisać rezygnację Tadeusza Ferenca, prezydenta pełniącego swoją funkcję od 2002 roku. Jego decyzja – podyktowana, jak sam twierdzi, względami zdrowotnymi – otwiera drogę do pierwszej i być może jedynej kampanii wyborczej w 2021 r. Odbędzie się ona w nietypowych warunkach. Nie tylko w czasach zdominowanych pandemią koronawirusa, ale i w Rzeszowie – mieście od blisko dwóch dekad zdominowanym przez Ferenca i jego środowisko.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe role byłych posłów Koalicji Obywatelskiej. Wracają do Sejmu
Polityka
Marcin Mastalerek o sędzim Szmydcie. „Nie ma co owijać w bawełnę – to jest zdrajca”
Polityka
Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki: Obajtek na listach PiS? Decyzję ocenią wyborcy
Polityka
Zdrada sędziego. Bezprecedensowa sprawa uderza w bezpieczeństwo Polski
Polityka
Sędzia poprosił o azyl na Białorusi. Organy państwowe sprawdzają, czy był szpiegiem