Katar odcięty od świata

Licząc na wsparcie nowej administracji USA, Saudyjczycy robią porządek w rejonie Zatoki Perskiej.

Aktualizacja: 06.06.2017 09:48 Publikacja: 05.06.2017 19:23

Tamim bin Hamad as-Sani, emir Kataru, rok temu na spotkaniu z przywódcami innych państw Zatoki w sto

Tamim bin Hamad as-Sani, emir Kataru, rok temu na spotkaniu z przywódcami innych państw Zatoki w stolicy Bahrajnu, Manamie. Teraz takie spotkanie byłoby niemożliwe.

Foto: AFP/Stringer

Arabia Saudyjska, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), Egipt oraz uznany międzynarodowo rząd Jemenu zerwały relacje dyplomatyczne z Katarem. Informacja podana do wiadomości w poniedziałek rano wywołała polityczne trzęsienie ziemi na Bliskim Wschodzie. To nie wszystko.

Linie lotnicze tych krajów zawiesiły loty do Ad-Dauhy. Arabia Saudyjska zdecydowała się zablokować drogi prowadzące do państwa położonego na półwyspie, odcinając je od wszelkich lądowych połączeń ze światem. Obywatele Kataru muszą w ciągu dwóch tygodni opuścić ZEA.

Media zwracają uwagę, że w 2022 roku Katar będzie gospodarzem mundialu, czemu może przeszkodzić długotrwały konflikt. Jego wybuch odbił się na giełdach natychmiastowym wzrostem cen ropy.

Pod pretekstem terroryzmu

W oficjalnych komunikatach uczestnicy bojkotu Kataru podają różne przyczyny nieoczekiwanej decyzji, jednak we wszystkich pobrzmiewa oskarżenie o wspieranie terroryzmu. Po Londynie ma to swój dodatkowy wydźwięk.

– Podjęte działania są niesprawiedliwe i oparte na fałszywych przesłankach. Ich celem jest podporządkowanie Kataru i tym samym pogwałcenie jego suwerenności – czytamy w opublikowanym oświadczeniu katarskiego MSZ.

Przebywający w Australii szef amerykańskiego Departamentu Stanu Rex Tillerson wezwał państwa Zatoki, aby jak najszybciej doszły do porozumienia i rozwiązały problem, gdyż powstała sytuacja utrudnia walkę z międzynarodowym terroryzmem. W końcu USA mają w Katarze jedną z największych baz lotniczych w regionie.

– Decyzja o bojkocie Kataru nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę napięcia w ostatnich latach. Obecnie mamy do czynienia ze wzmocnieniem politycznej pozycji Arabii Saudyjskiej, co jest wynikiem niedawnej wizyty prezydenta Donalda Trumpa i zacieśnienia więzi z USA. W takiej sytuacji Rijad postanowił w sposób przesadny przypomnieć Katarowi, że ma nadal wiele pretensji – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Yzid Sayagh, politolog z biura Fundacji Carnegie w Bejrucie.

Katar był od dawna krytykowany w regionie z powodu wsparcia, którego udzielał takim islamistom, jak Bractwo Muzułmańskie, palestyński Hamas czy nawet szyicki Hezbollah.

Kontrolującemu Strefę Gazy Hamasowi pomagała także Arabia Saudyjska. Tyle że Katar był bardziej zaangażowany i zaoferował schronienie Chaledowi Meszalowi, przywódcy Hamasu. Są też mało wiarygodne oskarżenia o pomoc dla walczącego w Syrii przeciwko prezydentowi Asadowi Frontu an-Nusra uchodzącego za przybudówkę Al-Kaidy (od roku nosi nazwę Front Podboju Lewantu).

Arabii Saudyjskiej nie podoba się jednak przede wszystkim wsparcie Kataru dla egipskiego Bractwa Muzułmańskiego. W Rijadzie jego działalność na Bliskim Wschodzie postrzega się jako bezpośrednie zagrożenie dla systemu politycznego królestwa. Arabia Saudyjska oraz inspirowane przez nią państwa Zatoki Perskiej wycofały nawet trzy lata temu ambasadorów z Kataru na znak protestu przeciwko poparciu przez to państwo Bractwa Muzułmańskiego. Kryzys trwał osiem miesięcy.

Al-Dżazira kością niezgody

Pod koniec maja tego roku na stronie katarskiej agencji informacyjnej (QNA) pojawił się artykuł, w którym była mowa o krytyce krajów sąsiednich ze strony emira Kataru Tamima bin Hamada as-Saniego. Co więcej, chwalił on Iran jako państwo, które przyczynić się miało do stabilizacji w całym regionie.

Tymczasem Iran jest w Rijadzie postrzegany jako największy wróg królestwa saudyjskiego na Bliskim Wschodzie, bardziej obecnie krytykowanym niż państwo żydowskie. Wprawdzie katarskie MSZ wyjaśniło, że strona QNA została zhakowana, jednak niesmak pozostał.

– Można się spodziewać, że problem zostanie rozwiązany na drodze dyplomatycznej. Katar jest gotów do ustępstw, ale nie zgodzi się na zamknięcie Al-Dżaziry, co może być jednym z warunków Rijadu normalizacji sytuacji – mówi Yezid Sayigh z Fundacji Carnegie.

Al-Dżazira z siedzibą w Ad-Dausze od ponad dwóch dziesięcioleci, czyli od początku swego istnienia, jest na celowniku Saudyjczyków. Jej otwartość oraz niezależność w przedstawianiu wydarzeń na Bliskim Wschodzie, a także neutralność wobec Bractwa Muzułmańskiego czy nawet Iranu wywołuje nieskrywaną wrogość islamskich ortodoksów w Arabii Saudyjskiej. Z kolei Al-Dżazira jest niejako wizytówką Kataru, który stara się być krajem zdecydowanie bardziej otwartym niż sąsiedzi.

– Mamy do czynienia z kampanią oczerniania Kataru w USA – głosiła w poniedziałek Al-Dżazira. Mają o tym świadczyć ujawnione właśnie e-maile ambasadora Zjednoczonych Emiratów Arabskich w Waszyngtonie. Miał w nich namawiać amerykańskich polityków do zamknięcia bazy USA w Katarze i przeniesienia jej do ZEA, państwa, które nie wspiera Bractwa Muzułmańskiego czy Hamasu. ©?

—Katarski gaz

nie jest zagrożony? >B4

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

Arabia Saudyjska, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), Egipt oraz uznany międzynarodowo rząd Jemenu zerwały relacje dyplomatyczne z Katarem. Informacja podana do wiadomości w poniedziałek rano wywołała polityczne trzęsienie ziemi na Bliskim Wschodzie. To nie wszystko.

Linie lotnicze tych krajów zawiesiły loty do Ad-Dauhy. Arabia Saudyjska zdecydowała się zablokować drogi prowadzące do państwa położonego na półwyspie, odcinając je od wszelkich lądowych połączeń ze światem. Obywatele Kataru muszą w ciągu dwóch tygodni opuścić ZEA.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Niestrategiczna broń jądrowa. Łukaszenko zapowiada "ostateczną decyzję"
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu