Kolejne próby rakiet balistycznych w wykonaniu Korei Północnej (w tym rakiet międzykontynentalnych w zasięgu których znajduje się część terytorium USA) oraz próbna detonacja bomby atomowej (według Pjongjangu - wodorowej) przeprowadzona przez Północ 3 września, doprowadziły do poważnego kryzysu w relacjach USA-Korea Północna. Trump na forum ONZ groził "całkowitym zniszczeniem" Północy, jeśli reżim Kim Dzong Una (nazywanego przez Trumpa "Człowiekiem Rakietą") będzie stanowił zagrożenie dla USA. Z kolei Kim Dzong Un nazwał Trumpa "zramolałym przywódcą" i zapowiedział, że Pjongjang w sposób zdecydowany zareaguje na słowa prezydenta USA.
Wiec poparcia dla Kima zorganizowano w sobotę na placu Kim Ir Sena w Pjongjangu. Podczas wiecu głos zabierali przedstawiciele północnokoreańskiego reżimu, którzy ostro krytykowali Donalda Trumpa.
Uczestnicy demonstracji nieśli transparenty z hasłami takimi jak "zdecydowana zemsta" i "śmierć amerykańskim imperialistom". Demonstrujący wzywali do "całkowitego zniszczenia" USA - informuje północnokoreańska agencja KCNA.
Z pierwszych zdjęć udostępnionych przez KCNA wynikało, że w wiecu brali udział funkcjonariusze służb podległych północnokoreańskiemu MSW.