Prezydent przyjechał na wyspę w 20. rocznicę zamordowania prefekta Claude'a Erignaca. To był przełomowy moment dla secesjonistów, którzy porzucili wówczas walkę zbrojną i postawili na zdobycie władzy zgodnie z zasadami demokracji. W grudniu ub. roku odnieśli niezwykły sukces: wygrali po raz pierwszy wybory lokalne. Emmanuela Macrona przyjmował więc przewodniczący rządu regionalnego Gilles Simeoni, który chce zdecydowanego poszerzenia autonomii dla wyspy, oraz szef regionalnego parlamentu Jean-Guy Talamoni, który stawia na pełną niezależność.
Paryż nie zamierza jednak iść na żadne ustępstwa. Macron zapowiedział, że nie będzie amnestii dla zabójców Erignaca, w tym najważniejszego, odsiadującego wyrok dożywocia Yvana Colonna. Korsykańscy nacjonaliści uważają, że chodzi o „więźniów politycznych", ale dla Pałacu Elizejskiego to „terroryści".
Wiceszefowa MSW Jacqueline Gourault zapowiedziała także, że nie ma mowy o przyznaniu specjalnego statusu językowi korsykańskiemu. – Językiem Republiki Francuskiej jest francuski. Autonomiści uważają, że korsykański powinien mieć na Korsyce taki sam status, jak francuski – co oznaczałoby, że urzędnicy czy dziennikarze mediów publicznych powinni udowodnić jego znajomość.
Kolejnym punktem spornym jest utworzenie statusu rezydenta na Korsyce. Dzięki niemu tylko ci, którzy mieszkają na wyspie pięć czy nawet dziesięć lat mogliby tu kupować nieruchomości. Dziś blisko 40 proc. wszystkich domów należy do Francuzów z kontynentu. To z powodu szybkiego wzrostu cen nieruchomości, na które często nie stać lokalnej ludności. Paryż uważa jednak, że taki zapis byłby sprzeczny z konstytucją, bo różnicowałby dostęp Francuzów do własności. Macron nie zamierza też wychodzić naprzeciw nacjonalistom, gdy idzie o uznanie narodu korsykańskiego w konstytucji. Dla niego to byłby początek rozsadzania silnie scentralizowanego kraju.
Korsyka została włączona do Francji w 1768 r., rok przed urodzeniem w Ajaccio Napoleona. Zamieszkana przez 320 tys. osób wobec 7,5 mln w Katalonii, może jednak pójść w ślady hiszpańskiej prowincji, gdzie odmowa negocjacji ze strony Madrytu doprowadziła do szybkiej radykalizacji nastrojów.