W sobotę 23 października działacze Platformy Obywatelskiej zdecydują o kształcie nowego personalnego rozdania w regionach i powiatach, jak również oddadzą głosy w wyborach na szefa Platformy. Tu kandydat jest tylko jeden – Donald Tusk, który zostanie wybrany na trwającą dwa–cztery lata kadencję (zgodnie ze statutem). W praktyce większość polityków partii ocenia, że będzie szefem PO przez pełny możliwy czas, czyli do 2025 r.
To, że Tusk nie będzie miał kontrkandydata lub kontrkandydatki, było jasne już od wielu miesięcy, na długo przed tym, jak oficjalnie zakończyła się możliwość zgłaszania do tej rywalizacji.
Czytaj więcej
Byliśmy świadkami zderzenia PiS-owskiego rządu ze ścianą - mówił na konferencji prasowej p.o. przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Dużo więcej emocji budzą wybory w regionach. Na pewno do zmiany władzy dojdzie na Mazowszu. Kilkanaście godzin temu z kandydowania i rywalizacji z rzecznikiem partii Janem Grabcem zrezygnował dotychczasowy wieloletni szef regionu, europoseł Andrzej Halicki. Ogłosił to we wspólnym z Janem Grabcem filmiku w mediach społecznościowych. – Halicki zrezygnował, bo wiedział, że nie będzie miał szans w tej rywalizacji. To całe wyjaśnienie. A jako europoseł nie mógł być w dwóch miejscach naraz. Dobrze, że obeszło się bez nadmiernych emocji – mówi nam zorientowany w sprawie rozmówca z regionu. Grabiec we wspólnym oświadczeniu z Halickim podkreślał, że ważna jest jedność. – Jesteśmy silni, gdy jesteśmy drużyną. Andrzej Halicki jest szefem polskiej delegacji w EPP i w Parlamencie Europejskim. To ważna funkcja – podkreślał. Z naszych rozmów wynika też, że Grabiec będzie starał się wzmocnić PO w miejscach na Mazowszu, gdzie była do tej pory słabiej reprezentowana. Halicki był szefem regionu przez 11 lat.
Nie będzie też starcia w Wielkopolsce, gdzie z rywalizacji wycofał się Waldy Dzikowski, a jedynym kandydatem będzie dotychczasowy szef Rafał Grupiński. To jeden z regionów, gdzie nie dojdzie więc do zmian szefa regionu.