Kończy się jeden z najdłuższych seriali w polskiej polityce po 2019 roku. Po drodze nie brakowało turbulencji, ale 9 października w Warszawie Nowa Lewica sfinalizuje zjednoczenie dwóch partii: Wiosny i SLD. Kongres był planowany od około półtora roku, ale w jego organizacji przeszkodziła pandemia. Teraz partia szykuje się do wyborów władz. Zgodnie ze statutem współprzewodniczących Nowej Lewicy będzie dwóch. Każdy ma być przedstawicielem jednej z dwóch frakcji (Wiosny i SLD). Politycy Lewicy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że kongres ma przypieczętować miejsce Lewicy jako odrębnego, niezależnego bytu na scenie politycznej. – Chcemy pokazać, że Lewica jest przygotowana do rządzenia lub współrządzenia po wyborach parlamentarnych. Chcemy też pokazać, że bez tematów ważnych dla Lewicy, jak np. równość, świeckość państwa, walka ze zmianami klimatycznymi, solidarność społeczna, nie da się zbudować nowej Polski po pandemii i po PiS-ie – mówi nam posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która koordynuje prace nad kongresem. 9 października w Warszawie pojawią się też zagraniczni goście, m.in. delegacja niemieckich socjaldemokratów.