Negocjator z drugiego planu

Kariera znajomego Waldemara Pawlaka rozpoczęła się, gdy w imieniu PSL negocjował koalicję z PO

Publikacja: 14.12.2007 03:39

Negocjator z drugiego planu

Foto: Rzeczpospolita

Miły i skłonny do kompromisu człowiek – tak o Eugeniuszu Grzeszczaku (PSL) mówią zarówno sojusznicy, jak i polityczni konkurenci. Nie brakuje jednak opinii, że potrafi rządzić twardą ręką. – W jego rodzinnych stronach mówią, że bez zgody Grzeszczaka to nawet zboże na polach nie rosło – żartuje Zbigniew Dolata, poseł PiS z okręgu konińsko-gnieźnieńskiego.

Grzeszczak pochodzi z okolic Słupcy w Wielkopolsce. Tam stawiał pierwsze kroki w polityce. W 1991 roku został senatorem. Mandat sprawował przez dwie kadencje, nigdy nie stał się bohaterem mediów.

– Cichy, skromny, skupiony na pracy – ocenia Andrzej Grzyb (PSL), wieloletni poseł i lider wojewódzkich struktur partii. W 1997 roku Grzeszczak wrócił do Słupcy, gdzie po raz pierwszy został starostą. Potem, w latach 2001 – 2002, był wicemarszałkiem województwa. Pracownicy urzędu wspominają go bardzo dobrze. – Dowcipny, umiał rozmawiać, nie wynosił się – powtarzają. Choć nie brakuje zupełnie innych opinii.– Większość w radzie miała koalicja SLD – PSL, która chyba działała w myśl zasady ,,my wam teraz pokażemy”. W sejmiku nie było żadnego dialogu, a wicemarszałek Grzeszczak był właśnie jednym z reprezentantów twardej linii – wspomina Zbigniew Czerwiński, ówczesny radny AWS.Po kolejnych wyborach Grzeszczak znów był murowanym kandydatem do miejsca w zarządzie. Niespodziewanie jednak zrezygnował z mandatu i wrócił do Słupcy.

– Otrzymałem propozycję zostania starostą. Uznałem, że mogę jeszcze sporo zrobić dla powiatu – tłumaczy. Przedstawiciele opozycji nie wykluczają jednak, że sprawa miała drugie dno. – Moim zdaniem mogło dojść do klasycznego konfliktu osobowości. W pewnym momencie Grzeszczak nie bardzo chyba potrafił się dogadać z ówczesnym marszałkiem Stefanem Mikołajczakiem – mówi jeden z ówczesnych radnych prawicy.

Za czasów Grzeszczaka powiat rozwijał się dość szybko. Starosta starał się współpracować z posłami. – Powstały na przykład dwie hale sportowe. Po części finansował je samorząd, po części państwo – mówi Tadeusz Tomaszewski, koniński poseł SLD. Przeciwnicy wypominają Grzeszczakowi, że na własnym podwórku rządził twardą ręką. Pod koniec kadencji doszło na tym tle do konfliktu z koalicjantem – SLD. Ustępujący starosta Grzeszczak namaścił bowiem na swojego następcę partyjnego kolegę, młodziutkiego Michała Pyrzyka. Działacze lewicy nie chcieli się z tym pogodzić. – W umowie koalicyjnej zapisaliśmy, że starostą będzie Grzeszczak. O innych działaczach PSL nie było mowy – mówi Jerzy Mikołajewski, jeden z lokalnych liderów SLD. Pyrzyk – obecny burmistrz Słupcy – nie był zresztą jedynym młodym działaczem z otoczenia Grzeszczaka, który zaczął robić karierę. – Nie budowałem dworu. Kadry zawsze starałem się dobierać profesjonalnie – przekonuje były starosta.

W 2005 roku Grzeszczak dostał się do Sejmu. Tam szybko zaskarbił sobie sympatię i uznanie posłów, nie tylko wśród ludowców. Zbigniew Dolata (PiS): – Miły człowiek, nie jest zacietrzewiony, można z nim porozmawiać. Alfred Budner, były poseł Samoobrony: – Geniu to człowiek kompromisu. Na komisji starliśmy się tylko raz, ale już na korytarzu podaliśmy sobie ręce. Prawdziwa kariera stanęła jednak przed Grzeszczakiem otworem dopiero po wyborach 2007, kiedy to został szefem zespołu PSL, który negocjował z PO umowę koalicyjną. Wśród ludowców mówi się, że władze partii doceniły przede wszystkim jego ogromną wiedzę, alei fakt, że przez lata zrobił ze Słupcy prawdziwą twierdzę PSL. Poza tym jest bliskim znajomym Waldemara Pawlaka. Łączy ich m.in. działalność w Ochotniczej Straży Pożarnej.

W środę Eugeniusz Grzeszczak został sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera.

Miły i skłonny do kompromisu człowiek – tak o Eugeniuszu Grzeszczaku (PSL) mówią zarówno sojusznicy, jak i polityczni konkurenci. Nie brakuje jednak opinii, że potrafi rządzić twardą ręką. – W jego rodzinnych stronach mówią, że bez zgody Grzeszczaka to nawet zboże na polach nie rosło – żartuje Zbigniew Dolata, poseł PiS z okręgu konińsko-gnieźnieńskiego.

Grzeszczak pochodzi z okolic Słupcy w Wielkopolsce. Tam stawiał pierwsze kroki w polityce. W 1991 roku został senatorem. Mandat sprawował przez dwie kadencje, nigdy nie stał się bohaterem mediów.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Polityka
Kampania w cieniu wojny na Wschodzie
Polityka
Dyrektor NASK: Afera z reklamami atakującymi konkurentów Rafała Trzaskowskiego to może być prowokacja
Polityka
„Ukraść wybory, dokonać ogromnej manipulacji”. Jarosław Kaczyński mówi o nadużyciach w kampanii
Polityka
Afera ze spotami wyborczymi. Prezydent Andrzej Duda chce informacji od ABW
Polityka
Wieczór i poranek wyborczy „Rzeczpospolitej” w rp.pl