Po decyzji Zbigniewa Ćwiąkalskiego o odwołaniu pięciu prokuratorów apelacyjnych mianowanych przez Zbigniewa Ziobrę nowych szefów mają śledczy w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Lublinie i Rzeszowie. Teraz posady stracą tam prokuratorzy okręgowi.
W Lublinie nowy prokurator apelacyjny Jacek Radoniewicz szykuje roszady na kluczowych stanowiskach. – Skorzystam z uprawnień, by dobrać sobie skład personalny. Ale nie wszyscy prokuratorzy mianowani przez mojego poprzednika będą musieli odejść. To będą nieliczne, ale dobrze przemyślane decyzje – mówi „Rz”.
Wśród prokuratur, którym zarzucano dyspozycyjność wobec ministra Ziobry, były też apelacyjne w Łodzi i Białymstoku. Ale ich szefowie nie znaleźli się na pierwszej liście do odwołania. – Najwyżej dostanę inne zadania – mówi spokojnie Marek Kujawski, łódzki prokurator apelacyjny.
– Sugestie o upolitycznieniu naszej prokuratury traktuję jako pomówienia – broni się z kolei Sławomir Luks z Białegostoku, który jako jedyny prokurator apelacyjny mianowany przez ministra z SLD zachował funkcję u Ziobry. – Każdy prokurator generalny ma prawo doboru kadry. To normalna rzecz. Dlatego nie emocjonuje się decyzjami personalnymi ministra – mówi prokurator Luks.
Wielka wymiana prokuratorów na dobre trwa także w Prokuraturze Krajowej. Dariusz Barski, który w okresie rządów Ziobry z prokuratora liniowego w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi awansował na stanowisko prokuratora krajowego, otrzymał właśnie przydział do Biura Postępowań Sądowych. W środowisku prokuratorów odbierane jest to jednoznacznie. – Został odsunięty na boczny tor. Po awansie, jaki zafundował mu Ziobro, nie można go wyrzucić. Dlatego skierowano go do jednostki, w której nie ma styczności z bieżącymi sprawami. To dla niego kompletna marginalizacja – wyjaśnia doświadczony śledczy z Prokuratury Krajowej.