Rz: Stanie pan do walki o przywództwo w SLD na kongresie? Ryszard Kalisz powiedział tak wczoraj w radiowej Trójce.
Grzegorz Napieralski: Dzisiaj przygotowujemy się do kampanii sprawozdawczo-wyborczej. Ludzie rozmawiają o tym, kto będzie delegatem na kongres. Wiele osób z kraju namawia mnie do startu. To na pewno ważna dla mnie ocena mojej działalności. Ale do czerwca jeszcze pół roku. Teraz trzeba się skupić na tym, by kongres był jak najlepiej merytorycznie przygotowany. Żeby pokazał, że tylko lewica może zapewnić refundację in vitro, zaprzestać finansowania Kościoła z budżetu, doprowadzić do podwyżek zarobków i bronić praw pracowniczych.
Reintegracja lewicy w tym roku to ostatnia deklaracja Olejniczaka. Zdaniem części komentatorów w ten sposób chce utrzymać władzę.
Dziwi mnie, że nagle pojawiają się takie zapowiedzi. Szybkie budowanie nowych partii w ostatnich latach nikomu na dobre nie wyszło. Pana zdaniem lewica nie powinna się zjednoczyć?
Jestem zwolennikiem tego, by lewica była w jednym nurcie, a jej przeciwnikiem były partie prawicowe. Ale SLD największe sukcesy odnosił jako formacja różnych środowisk pod jednym szyldem. W różnorodności siła i powinniśmy z tego wyciągać wnioski. Budowanie nowej partii w warszawskich gabinetach do niczego dobrego nie doprowadzi.