Według Kaczmarka premier Jarosław Kaczyński miał fobię na punkcie znalezienia układu postkomunistycznego na szczytach władzy, dlatego dwa razy w miesiącu zwoływał spotkania, w trakcie których był informowany o najważniejszych śledztwach. Z tych narad u premiera nie sporządzano zapisków czy nagrań, a po ich zakończeniu u Kaczyńskiego zostawali minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński, żeby omówić „sprawy polityczne”.
W kwietniu ubiegłego roku jedno ze spotkań poświęcone było mafii węglowej, określanej jako sprawa Blidy. Byli na nim również: szef policji Konrad Kornatowski, szef ABW Bogdan Święczkowski oraz zastępca prokuratora generalnego Tomasz Szałek.
Ziobro i Święczkowski przekonywali premiera, że zeznania Barbary K., zwanej śląską Alexis, są wystarczające do postawienia zarzutów Blidzie, która miała czerpać korzyści majątkowe z działalności mafii węglowej. Drugim świadkiem oskarżenia miał być poseł Stanisław Zając, którego sceptycznie podchodzący do sprawy Szałek nazwał niewiarygodnym. Kaczyński żądał tysiąckrotnych dowodów, twierdząc, że inaczej SLD zrobi z tego sprawę polityczną.
Kaczmarek powiedział w trakcie narady, że materiał dowodowy zebrany przeciwko Blidzie „jest słaby”, a Kornatowski w rozmowie ze Święczkowskim dodał, że żaden sąd na ich podstawie nie zastosuje tymczasowego aresztowania. Szef ABW miał odpowiedzieć „w Katowicach jest już wszystko ustalone”.
Kaczmarek nie ma wątpliwości, że wtedy zapadły ostateczne decyzje o zatrzymaniu. Premier postulował, żeby przeprowadzić akcję u Blidy możliwie kulturalnie. Czy ta wypowiedź sprawiła, że funkcjonariusze nie założyli jej kajdanek? To wyjaśni śledztwo. Niepilnowana Blida popełniła samobójstwo.