Odszkodowania dla osób, które wniosły pozwy w związku z raportem z weryfikacji WSI mogą kosztować MON kilkaset tysięcy złotych. Pierwszy korzystny wyrok już zapadł – sprawę w czwartek wygrał Jerzy M. Nowakowski, któremu ministerstwo ma wypłacić 30 tys. zł za podanie jego nazwiska w raporcie wśród agentów WSI.
W stołecznym sądzie jest 20 podobnych pozwów z żądaniami finansowymi. Jeśli wyroki będą podobne, suma odszkodowań może sięgnąć kilkuset tysięcy złotych. Minister obrony Bogdan Klich powiedział w sobotę, że jeżeli wyrok dotyczący wypłaty odszkodowania Nowakowskiemu będzie utrzymany, MON wystąpi wobec Antoniego Macierewicza "z oczekiwaniami finansowymi".
"Rz" ustaliła, że resort obrony już się zastanawia, jak odzyskać od byłego szefa komisji weryfikacyjnej sumy, które trzeba będzie wypłacić. – Od strony prawnej nie ma przeszkód, by MON dochodził od pana Macierewicza zwrotu pieniędzy, które musi wypłacić za zamieszczenie w raporcie nieprawdziwych informacji. Jest to tzw. roszczenie regresowe – mówi prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW. Reprezentuje on m.in. szefów koncernu ITI, którzy złożyli pozwy w związku z raportem (Mariusz Walter i Jan Wejchert chcą po 100 tys. zł na cel społeczny).
Według prof. Kruszyńskiego Macierewicz nie może się tłumaczyć, że ustawa nakazała mu podanie w raporcie nazwisk agentów. – Nie można było podawać niesprawdzonych plotek. Funkcjonariusz publiczny powinien wykonywać obowiązki rzetelnie i podawać prawdę. Jeżeli Macierewicz tego nie zrobił, a sąd to potwierdzi, powinien ponieść konsekwencje, także finansowe – uważa prof. Kruszyński.
Janusz Zemke, szef Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, nie dziwi się, że MON nie chce płacić za błędy Macierewicza. Uważa, że pozwów będzie więcej.