Ja byłam przeciw niej. W obecnym kształcie tylko tworzy fikcję i daje nam pozorny spokój, że problem lobbingu mamy jakoś unormowany.
W rzeczywistości jednak niczego nie załatwia.
Byłoby może inaczej, gdyby osoby wpływające na kształt prawa przynajmniej się rejestrowały w rejestrze lobbystów. Nie byłoby lepiej, gdybyśmy wiedzieli, kto się para takim zajęciem?
Na pewno byłoby lepiej. Jeśli chodzi o lobbing, nic tak dobrze nie działa jak pełna jawność. Tylko, że główny problem z lobbingiem polega na tym, że tak trudno go określić. Było przecież mnóstwo przykładów, że lobbystami byli sami posłowie. A czy któregokolwiek z głośnych lobbystów, o których dzisiaj rozmawiamy przy okazji różnych afer, kiedykolwiek ktoś widział w Sejmie? Nie. A mimo to działali. Bo dokąd będą się zdarzać tak skandaliczne sytuacje jak z byłym wiceministrem zdrowia Bolesławem Piechą, który w kawiarniach spotyka się z przedstawicielami koncernów farmaceutycznych i tam prawdopodobnie ustala z nimi jakieś rzeczy, tworzenie list lobbystów i tak nie ma żadnego sensu. Dlatego właśnie ja osobiście przyjęłam zasadę, że nie spotykam się z żadnymi przedsiębiorcami. Jeśli mają jakieś sprawy do omówienia, za każdym razem proszę ich o pozostawienie oficjalnego pisma.
A z oficjalnie działającym lobbystą by się pani spotkała?
Raczej niechętnie i na pewno nie w cztery oczy.