Gdy rok temu premier Donald Tusk wygłaszał trzygodzinne exposé, polityce zagranicznej poświęcił zaledwie kilka minut. Wczoraj, podsumowując w Sejmie rok swoich rządów, uczynił z niej jeden z głównych tematów. To zrozumiałe, bo w sondażach Polacy najlepiej oceniają osiągnięcia koalicji PO – PSL właśnie w tej dziedzinie, a Radosław Sikorski należy do najpopularniejszych ministrów.
Jaka jest recepta Platformy na dyplomację? Taka sama, jak na inne sprawy – lepszy klimat i więcej miłości. Dlatego Tusk podkreślał to, czym w polityce zagranicznej chce różnić się od poprzedników. Skoro rząd Jarosława Kaczyńskiego akcentował to, co w relacjach z Rosją czy Niemcami jest trudne, to Tusk koniecznie chce mówić o dialogu.
W mowie premiera niewiele jednak było o sukcesach polityki miłości, a dużo więcej o tym, czego „będziemy chcieli” i czego „będziemy szukać”. Rok temu w exposé Tusk o stosunkach z Rosją mówił: „Jestem przekonany, że czas na dobrą zmianę w tej kwestii właśnie nadszedł”. Dziś mówi o „rzetelnej pracy na rzecz poprawy stosunków z Rosją”, która była „priorytetem” rządu. Może i nasi dyplomaci wykonali „rzetelną pracę”, lecz poza umożliwieniem niektórym firmom handlu z Rosją efektów tej pracy nie widać. Nie zmienił się stosunek Rosji do tarczy antyrakietowej, wojny z Gruzją ani do zbrodni katyńskiej.
W relacjach z Niemcami nie ma „gigantycznego postępu”, wyznał wczoraj premier. Mało powiedziane: nie rozwiązano ani problemu Centrum przeciwko Wypędzeniom, ani kontrowersji wokół gazociągu bałtyckiego. Ale by ogłosić sukces, Tusk stwierdził: „z całą pewnością sytuacja dzisiaj nie jest gorsza, a jest nawet trochę lepsza niż była rok czy półtora roku temu”. Premier chwalił się też polepszeniem relacji z Białorusią i Chinami, choć w obu kwestiach spotkał się z ostrą krytyką ze strony obrońców praw człowieka.
Dyplomatyczne credo Tuska brzmi dziś: „Polska jest tym silniejsza w UE i w globalnej polityce, im bardziej potrafi być liderem poprawnych i coraz lepszych relacji europejsko-rosyjskich, polsko-rosyjskich i polsko-niemieckich”.