Mniejsze dotacje, ale po wyborach

Politycy mogą być spokojni o fundusze na bój o mandaty w europarlamencie. Chociaż Platforma Obywatelska chce, by już w marcu Sejm ograniczył wielkość wypłat z budżetu, to nie zdąży tego zrobić przed kampanią wyborczą

Publikacja: 18.02.2009 20:23

Mniejsze dotacje, ale po wyborach

Foto: Rzeczpospolita

Nawet jeśli Sejm uchwali przygotowane przez Platformę Obywatelską przepisy ograniczające finansowanie partii z budżetu państwa, to zawieszenie wypłacania tych środków nie nastąpi od razu, a najwcześniej w wakacje. Czyli już po zakończeniu kosztownej kampanii przed wyborami do europarlamentu, które odbędą się na początku czerwca.

I dlatego opozycja krytykuje pomysł Platformy. – Nie uciekamy od dyskusji na ten temat, ale to typowa polityka wizerunkowa, jaką od dawna uprawia PO – podkreśla Joachim Brudziński, szef Zarządu Głównego PiS.

– To czysta hipokryzja. Z jednej strony mówi się o wielkim oszczędzaniu. Z drugiej zaś robi wszystko, by z powodu tych oszczędności nie ponosić żadnych strat – ocenia część opozycyjnych polityków z klubów PiS i Lewicy.

Dlaczego ograniczenie wypłaty środków z państwowej kasy nie nastąpi przed kampanią do europarlamentu? Wszystko z powodu przekazywania pieniędzy w ratach.

Obowiązujące przepisy mówią, że minister finansów wypłaca środki z budżetu uprawnionym do tego ugrupowaniom w czterech równych ratach, po zakończeniu każdego kwartału.

– Pod koniec stycznia minister wypłacił transzę za ostatni kwartał zeszłego roku – informuje "Rz" Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych Krajowego Biura Wyborczego.

Na konto PO popłynęło więc prawie 9,5 mln zł, PiS otrzymał prawie 9 mln zł, a SLD i PSL – po przeszło 3 mln zł. Kolejną ratę, za pierwszy kwartał tego roku, dostaną pod koniec kwietnia. Będzie ona nieco wyższa, m.in. z powodu inflacji. PO ma więc otrzymać ponad 10 mln zł, PiS – prawie 9,5 mln zł, a PSL i SLD – po ponad 3,5 mln zł.

Ich wypłacie nie zagrożą dwa projekty dotyczące ograniczenia finansowania partii, które już trafiły do marszałka Bronisława Komorowskiego.

Wynika to z kalendarza prac sejmowych. Najbliższe posiedzenie Sejmu zaplanowano na marzec. Nawet jeśli już wtedy projektami zajmą się posłowie, jest praktycznie niemożliwe, by prace nad nimi zakończyli w miesiąc.

Za pierwszy kwartał tego roku partie dostaną więc pieniądze według wciąż obowiązujących rozwiązań.

Gdyby Sejm ograniczył finansowanie z budżetu, dotyczyłoby to raty za drugi kwartał. A ta ma być wypłacona pod koniec lipca, czyli już po wyborach. Co zawierają propozycje, którymi w marcu ma zająć się Sejm?

Pierwszy projekt, autorstwa PO, mówi o całkowitym zawieszeniu wypłacania partiom środków z budżetu. Drugi, przygotowany przez Lewicę – o czasowym ograniczeniu subwencji.

– Chcemy, by sprawa weszła pod obrady już na następnym posiedzeniu – potwierdza Waldy Dzikowski, wiceszef Klubu Platformy.

A sejmowa arytmetyka wskazuje, że jakieś oszczędności na pewno zostaną uchwalone, bo wszystkie kluby zgadzają się, że ograniczenia są potrzebne.

Nawet jeśli Sejm uchwali przygotowane przez Platformę Obywatelską przepisy ograniczające finansowanie partii z budżetu państwa, to zawieszenie wypłacania tych środków nie nastąpi od razu, a najwcześniej w wakacje. Czyli już po zakończeniu kosztownej kampanii przed wyborami do europarlamentu, które odbędą się na początku czerwca.

I dlatego opozycja krytykuje pomysł Platformy. – Nie uciekamy od dyskusji na ten temat, ale to typowa polityka wizerunkowa, jaką od dawna uprawia PO – podkreśla Joachim Brudziński, szef Zarządu Głównego PiS.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Polityka
Współprzewodnicząca Razem: Za późno przeszliśmy do twardej opozycji wobec rządu Donalda Tuska
Polityka
Krzysztof Bosak zagłosuje na Karola Nawrockiego, ale nie wymienia nazwiska kandydata PiS
Polityka
Zandberg: Gdyby Nawrocki dostał od Mentzena do podpisania, że trzeba skasować 500 plus, to by podpisał
Polityka
WP: Kibolska ustawka Karola Nawrockiego. Obok kandydata PiS byli groźni bandyci
Polityka
Joanna Senyszyn: Chętnie spotkałaby się z Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem