- Byłem po dramatycznej rozmowie z Grzegorzem Schetyną; być może powiedziałem o jedno słowo za dużo - tak poseł Palikot tłumaczył swą czwartkową wypowiedź. Wtedy, pytany o wznowienie śledztwa w sprawie finansowania swojej kampanii, powiedział, że najbardziej cieszą się z tego Jarosław i Lech Kaczyńscy. W tym kontekście padło też nazwisko szefa MSWiA Grzegorza Schetyny. Według posła PO, Schetynie może zależeć na osłabieniu jego pozycji, bo obaj będą walczyć o przywództwo w partii.
[srodtytul]"To nie naciski Schetyny, ale opinii publicznej"[/srodtytul]
Palikot stwierdził, że niefortunne słowa padły w wyniku emocji po burzliwej rozmowie. Zaznaczył jednak, że według niego decyzja prokuratury została podjęta "bez żadnego wpływu ze strony pana premiera Schetyny" a do kolejnego rozpatrzenia sprawy finansowania kampanii dochodzi m.in. z powodu nacisku opinii publicznej.
- Niewątpliwie ci, którzy będą rywalizowali o przywództwo w Platformie Obywatelskiej po odejściu Donalda Tuska - jeśli zostanie prezydentem - są uradowani faktem, że ta sprawa się będzie ciągnęła. Ona zmniejsza moje szanse, a przynajmniej ciągniecie jej przez parę miesięcy - powiedział.
[srodtytul]Teczka wygodna, konflikt już nie[/srodtytul]