– Rząd prezentuje żałosne widowisko, by przepchnąć szkodliwe porozumienie – ogłosił szef prawicowej, opozycyjnej Nowej Demokracji Kiriakos Mitsotakis.
Premier Aleksis Cipras bowiem zażądał głosowania nad wotum zaufania, gdy zalała go fala krytyki za porozumienie z sąsiednią Macedonią. Od 1991 r. Ateny kłócą się ze Skopje o nazwę państwa, domagając się jej zmiany. Według bowiem greckiej prawicy „Macedonia jest tylko w Grecji" (pod takich hasłem odbędzie się w niedzielę w Atenach kolejny wiec). Macedończycy, rzecz jasna, są innego zdania.
Premierzy obu krajów uzgodnili w końcu, że Macedonia stanie się Macedonią Północną, choć jej mieszkańcy będą nadali nazywali się oficjalnie Macedończykami, a ich językiem będzie macedoński (a nie północnomacedoński). 12 stycznia parlament Macedonii zatwierdził odpowiednie zmiany w konstytucji, teraz grecki powinien ratyfikować porozumienie. „Pomimo emocjonalnej retoryki nacjonalistów możliwość rozwiązania ciągnącego się przez dekady sporu z sąsiadem – w większości na greckich warunkach – zyskała znaczną popularność wśród wszystkich partii" – stwierdziła agencja Bloomberg.
Mimo to Cipras zmuszony został do głosowania o wotum zaufania, ponieważ pochodzący ze skrajnie prawicowej partii ANEL minister obrony Panos Kamenos podał się do dymisji, protestując przeciw porozumieniu z Macedonią. Siedmiu deputowanych ANEL może zachwiać niepewną równowagą w 300-osobowym greckim parlamencie, gdzie partia Ciprasa ma tylko 145 mandatów. Jednak obserwatorzy w Atenach twierdzą, że za rządem będzie głosować co najmniej pięciu niezależnych deputowanych, ale też większość z partii byłego ministra obrony. Rozzłoszczony Kamenos już zapowiedział, że powyrzuca buntowników ze swego ugrupowania.
Dymisja Kamenosa stała się nie tylko problemem wewnętrznym Grecji, ale i międzynarodowym. „Sytuacja jest wybuchowa i może skończyć się poderwaniem stabilności, o czym świadczy odejście ministra obrony" – oświadczył rosyjski MSZ w zdumiewającym oświadczeniu krytykującym porozumienie grecko-macedońskie. Powołując się na „niestabilność sytuacji", Moskwa zażądała przekazania umowy dwóch państw do Rady Bezpieczeństwa ONZ. „Nie jest to odpowiedni przedmiot dla komentarzy ze strony państw trzecich" – zimno odpowiedzieli greccy dyplomaci.