Lądowisko dla śmigłowców na dachu budynku Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy ul. Karowej w Warszawie funkcjonuje już od 2005 r. Jednak Lech Kaczyński wolał lądować na Okęciu i stamtąd jechać do Pałacu Prezydenckiego limuzyną (ok. kilkunastu kilometrów przez ścisłe centrum). Natomiast z lądowiska BBN do pałacu można przejść piechotą.
– Rzeczywiście, prezydent Lech Kaczyński nie chciał korzystać z tej możliwości, choć go do tego namawiałem – przyznaje gen. Roman Polko, były wiceszef BBN. Dodaje, że jest to także tańsze rozwiązanie. – Wersja samochodowa to zastępy policji wstrzymującej ruch, kolumna aut BOR. To kosztuje więcej niż lot śmigłowcem. Poza tym nie naraża mieszkańców Warszawy na korki – wylicza Polko.
Obecny prezydent Bronisław Komorowski ma korzystać z lądowiska.
Ze względu na bezpieczeństwo Kancelaria Prezydenta zdecydowała o zakupie oświetlenia nawigacyjnego dla lądowiska. – Zakup urządzeń planowany był jeszcze za prezydentury pana Lecha Kaczyńskiego. Katastrofa smoleńska przyśpieszyła prace z tym związane – przyznaje biuro prasowe kancelarii.
Przetarg ma zostać rozstrzygnięty już za miesiąc.