W badaniu IBSP dla RadioZET.pl, opublikowanym w poniedziałek, Wiosna ma 8,6 proc., KE – 41 proc., PiS – 38 proc. Historia ostatnich tygodni i badań jest prosta: im silniejsza jest PO i KE, tym trudniejsza sytuacja Biedronia. Wybór, nad którym zastanawiają się ludzie Biedronia, jest równie prosty i wzajemnie się wykluczający. Albo próba osłabienia Schetyny poprzez ofensywną postawę pokazującą alternatywę i dla PiS, i dla obecnych wyborców Koalicji, albo obecny poziom poparcia na granicy progu. Albo gra przede wszystkim na własny wynik, albo kibicowanie Koalicji Europejskiej. Wtedy jednak Biedroń przestanie być potrzebny. Z tego zdają sobie sprawę nasi rozmówcy.
– Nie będziemy młodszym bratem – zapewnia jeden z działaczy partii Biedronia. Marcowe badanie CBOS pokazuje, że Wiosna jest partią drugiego wyboru dla PO, a PO jest partią drugiego wyboru dla Biedronia. To daje mu możliwości – jeśli podejmie decyzję o tym, że ważniejsze jest budowanie własnej marki, a nie zwycięstwo opozycji nad PiS. Do tej pory Biedroń próbował balansować między jednym a drugim.
Początkiem nowego etapu ma być czwartkowa prezentacja programu europejskiego i niedzielna debata z udziałem Biedronia i wiceszefa KE Fransa Timmermansa. Holender jest symbolem walki o praworządność dla wyborców opozycji. Jego debata i spotkanie z Biedroniem mają być ważnym sygnałem dla wyborców – również tych z PO. Taki przynajmniej jest plan.
Poza centrum decyzyjnym Wiosny rośnie zniecierpliwienie i rozczarowanie zamknięciem się w dwóch tematach – LGBT i Kościoł – w ostatnich tygodniach. Ale bez tego przekształcenie w partię pierwszego wyboru dla PO będzie trudne. Można spotkać się też z narzekaniami na nieprzejrzysty proces decyzyjny i kłopoty z komunikacją między centrum a regionami. Z rozczarowaniem przyjęto też fakt, że „jedynką" na Podkarpaciu jest Anna Skiba, wcześniej w Nowoczesnej, a obecnie w partii Teraz! Ryszarda Petru.
Siła sondażowa Koalicji Europejskiej w ostatnich tygodniach doprowadziła do tego, że politycy PO mogą całkiem otwarcie deklarować, że chcieliby Biedronia na wspólnej liście jesienią. Oczywiście na warunkach Grzegorza Schetyny. – Chciałbym, żebyśmy docelowo z Robertem byli w jednym obozie, dlatego że nawet najbardziej szlachetne postulaty nie mogą być zrealizowane wtedy, kiedy się nie wchodzi do Sejmu – mówił w ubiegłym tygodniu w programie #RZECZoPOLITYCE Cezary Tomczyk z PO.