Pierwszym testem dla tego egzotycznego sojuszu w PO może być głosowanie nad odwołaniem wicemarszałka województwa małopolskiego Witolda Latuska. Chce tego Donald Tusk, który na spotkaniu z parlamentarzystami z regionu miał zasugerować, że jeśli do tego nie dojdzie, wprowadzi komisarza w lokalnych strukturach partii - informuje "Wprost".
Latusek jest związany z jednym z wpływowych członków tzw. spółdzielni - Rasiem. Tusk chce, by zastąpił go były wojewoda małopolski Stanisław Kracik. Jest ok kojarzony z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, który zanim objął resort był uważany za zwolennika Grzegorza Schetyny. Mimo to obie frakcje nie chcą zgodzić się na żądania Tuska.
- Po pierwsze Tusk obiecywał, że nie będzie ingerować w obsadę stanowisk marszałków województw. Po drugie, jeśli naszymi rękami wprowadzi komisarza w Małopolsce, to później będzie mógł zrobić to w każdym innym regionie a na to nie ma zgody. I wreszcie potrzecie, nasza wojna ze spółdzielnią jest już skończona - tłumaczy tygodnikowi stronnik Schetyny, który twierdzi, że trudno będzie skłócić wiceszefa PO z Rasiem.
Zawieszenie broni zdaje się potwierdzać anonimowa wypowiedź członka "spółdzielni". - Mamy dość instrumentalnego traktowania przez premiera. On chce, żebyśmy mordowali się ze Schetyną, bo to zapewnia mu równowagę sił w partii, ale my nie mamy już na to ochoty - przekonuje.
Głosowanie radnych nad odwołaniem Latuska będzie tajne.