Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota przygotował przepisy stanowiące, że radni, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, którzy w trakcie kadencji zdobędą mandat do parlamentu krajowego lub europejskiego, z automatu będą tracili mandat samorządowy. Ten sam przepis dotyczyłby członków zarządu województwa.
Ruch Palikota chce w ten sposób wyeliminować przypadki, gdy popularni lokalni liderzy umieszczani na listach wyborczych do parlamentu, by przysporzyć im głosów, w razie zdobycia mandatu posła rezygnują z niego. Takie przypadki najczęściej dotyczą PSL, które od dawna umieszcza na swoich listach do parlamentu samorządowców.
Jednak odmowa przyjęcia mandatu zdarza się sporadycznie. W ostatnich wyborach były dwa takie przypadki. Z mandatu poselskiego zrezygnował Krzysztof Hetman, marszałek województwa lubelskiego. Tłumaczył, że jego przejście do Sejmu oznaczałoby "gigantyczne trzęsienie ziemi w regionie", bo oprócz niego mandat poselski zdobyła też wojewoda lubelska Genowefa Tokarska, też z PSL. Ale Henryk Smolarz zatrudniony w KRUS, który miał następny wynik po Hetmanie, również odmówił przejścia do Sejmu. Dopiero trzeci w kolejności Marian Starownik zasilił klub ludowców.
Z mandatu posła PSL zrezygnował też Adam Jurbas, marszałek województwa świętokrzyskiego. Tłumaczył, że jest niepewny przyszłych układów koalicyjnych.
Wolimy powrót do łączenia mandatów posła i samorządowca – mówi Jan Bury, szef klubu PSL