W czwartek administracyjny sąd okręgowy w Kijowie stwierdził, że nacjonalizacja Priwatbanku w 2017 roku była bezprawna. W ten sposób oligarcha Igor Kołomojski, partner biznesowy faworyta wyborów Wołodymyra Zełenskiego, wygrał w pierwszej instancji proces z ukraińskim rządem i Narodowym Bankiem Ukrainy.
Starający się o reelekcję prezydent Petro Poroszenko zwrócił się nawet z tej okazji do Ukraińców i zasugerował, że wyrok sądu to „awantura". Stwierdził, że zwrot banku oligarsze będzie oznaczał niewypłacalność Ukrainy i poważny kryzys gospodarczy.
Aktor kabaretowy spotka się z Poroszenką na pierwszej i zarazem ostatniej debacie w piątek, która odbędzie się na Stadionie Olimpijskim w Kijowie.
Z czwartkowego sondażu kijowskiego ośrodka Rejting wynika, że Poroszenko ma jedynie 27,3 proc. poparcia. Reszta, czyli 72,7, twierdzi, że w niedzielnych wyborach zagłosuje na komika. W przedwyborczym chaosie media ukraińskie niespecjalnie nawet przejęły się doniesieniami z Moskwy, która wstrzymała eksport ropy i benzyny na Ukrainę. – To będzie bolesne, ale nie śmiertelne. Trzeba będzie zwiększyć dostawy np. z Białorusi – uspokaja w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Serhij Fursa z kijowskiej firmy inwestycyjnej Dragon Capital.
O niedzielnych wyborach prezydenckich porozmawialiśmy z jednym z najbardziej rozpoznawalnych na Ukrainie dziennikarzy Dmytro Gordonem, który nie jest związany z żadnym z rywalizujących ze sobą kandydatów.