Kryzys zagląda do budżetów miast i gmin. Spadają dochody, a przybywa obowiązków. Minister finansów obostrzeniami w wydatkach bieżących i ograniczeniem deficytów zmusił samorządy do weryfikowania kosztów funkcjonowania.
Samorządowcy z kolei chcą walczyć w rządzie o dodatkowe dochody z PIT i CIT dla gmin. Zbierają podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, która miałaby dać lokalnym budżetom co najmniej ok. 8 mld zł.
Jednocześnie Związek Zawodowy Pracowników Administracji Publicznej zabiega o przynajmniej 5-procentową podwyżkę tzw. kwoty bazowej, od której liczone są wynagrodzenia pracowników administracji. – Nie ma mowy o zmianach – usłyszeli na razie od ministra finansów Jacka Rostowskiego i jedni, i drudzy.
Tani Śląsk, droga Warszawa
Samorządy muszą zatem radzić sobie same. Pod nóż idą kolejne lokalne inwestycje, rezygnuje się z remontów. Ale w wydatkach administracyjnych zdecydowanych cięć nie widać.
W Gdańsku koszt utrzymania urzędników i magistratu w 2008 roku sięgnął 64 mln zł, w 2010 r. – 66 mln zł, a w tym roku już będzie 70 mln zł. To tylko o milion mniej niż rok wcześniej. W Krakowie będzie to już 3 mln zł mniej.