- Pełniąc tak ważne funkcje, a nie będąc do nich przygotowany tylko idiota może się nie stresować - ocenił Sawicki.
- Widzimy wyraźnie, że jest to szczególne dziecko PiS, które chronione, prowadzone, któremu pobłaża się w zakresie kwestii majątkowych, dochodzi do najwyższej funkcji w państwie - prezesa instytucji konstytucyjnej i dzisiaj robi to, co tak wychowany w cieplarnianych warunkach pupil robi - dodał poseł PSL.
"Premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP. Ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie. Premier nie zarządził nigdy wyborów prezydenckich ani głosowania w trybie korespondencyjnym. Celem podjętych działań było umożliwienie udziału w wyborach grupom uprawnionym, których życie i zdrowie ze względu na pandemię były zagrożone (seniorom, osobom z niepełnosprawnościami), a także przebywającym w izolacji" - głosi komunikat Centrum Informacyjnego Rządu opublikowany w momencie, gdy rozpoczynała się konferencja prasowa prezesa NIK ws. raportu.
- Urzędnik państwowy działa na zasadach i w granicach prawa. Jeśli nie było podstaw prawnych to znaczy jednoznacznie, że premier prawo złamał. Nie trzeba było roku, żebyśmy się o tym dowiedzieli - wielu prawników, opozycja, a także wicepremier Jarosław Gowin o tym mówili - stwierdził Sawicki.