Przypominamy artykuł "Rzeczpospolitej" z poniedziałku 10 czerwca.
Już w środę Andrzej Duda i Donald Trump podpiszą w Białym Domu polityczną umowę o zwiększeniu zaangażowania sił zbrojnych USA nad Wisłą. Do końca trwały negocjacje o jego finansowaniu. Ostatecznie ustalono, że Polska przekaże jednorazowo mniej niż 2 mld USD na modernizację poligonów i infrastruktury wojskowej, z której będą korzystali Amerykanie.
Środki te zostaną wydane w ciągu dwóch–czterech lat, w miarę postępu prac. Później Polska będzie już jednak tylko pokrywać koszty mediów, z których będą korzystać amerykańskie wojska, w tym elektryczności, wody, ogrzewania. To rachunek kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. Waszyngton nie otrzyma przy tym żadnych bezpośrednich transferów finansowych ze strony naszego kraju.
Przesmyk suwalski
Polska chce, aby modernizowane poligony służyły nie tylko Amerykanom, ale także naszym siłom zbrojnym. Dlatego trwają rozmowy m.in. o tym, aby bazą amerykańskiej brygady nie był, jak początkowo zakładano, poligon, który położony bardzo blisko niemieckiej granicy, tylko ośrodek znajdujący się bardziej w centrum kraju. Waszyngton jest w tej sprawie elastyczny, choć ustalenia z Amerykanami nie przewidują wzmocnienia obecności sił USA w Orzyszu czy innym miejscu leżącym bezpośrednio przy strategicznie kluczowym „przesmyku suwalskim" (Suwalki Gap). Teoretycznie Rosja mogłaby w tym miejscu próbować odciąć kraje bałtyckie od Polski i reszty NATO. W Orzyszu stacjonuje natowski batalion, w którym Amerykanie przejęli przewodnią rolę.
W marcu „Bloomberg" alarmował, że prezydent Trump chce zmienić formułę rozliczeń za obecność amerykańskich wojsk m.in. w: Japonii, Korei Południowej i Niemczech. Biały Dom miał zażądać od gospodarzy pokrycia całości wydatków wojsk USA plus 50 proc. premii (tzw. formuła „costs plus 50"). Zdaniem powiązanego z Pentagonem pisma „Stars and Stripes" prezydent wspomniał o tym w Seulu. Do tej pory jednak Waszyngton nigdzie oficjalnie nie przedstawił takiego stanowiska.