To był błąd, który mówi wiele o byłym gubernatorze Florydy. Jak właśnie ujawnił „New York Times", wpisując się na listę wyborców w 2009 r., w rubryce „pochodzenie etniczne" Jeb Bush podał „Latynos" zamiast „biały".
– Mój błąd! Nie chciałem nikogo oszukać. Zakreśliłem złą rubrykę – zareagował na Twitterze brat George'a W. Busha i syn George'a Busha.
Jednak Jeb, który jest faworytem do nominacji republikańskiej w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, będzie musiał przekonać do swojej kandydatury właśnie Latynosów, jeśli chce zastąpić w Białym Domu Baracka Obamę.
– Stanowimy największą mniejszość w tym kraju i każdego dnia zyskujemy coraz większe wpływy polityczne. Ponad 55 mln Latynosów żyje w USA i zgodnie z prognozami będzie nas 100 mln przed 2050 r. – wskazuje Jorge Ramos, jeden z najbardziej znanych amerykańskich dziennikarzy telewizyjnych pochodzenia latynoskiego.
Poparcia tej wpływowej grupy republikanie do tej pory raczej nie mieli. W 2008 r. John McCain zdobył jedynie 31 proc. głosów Latynosów – i przegrał. Mitt Romney, którego ojciec urodził się w Meksyku, miał cztery lata później jeszcze mniej szczęścia: przekonał jedynie 27 proc. Latynosów. Tak się stało, bo Romney konsekwentnie odcinał się od związków ze światem hiszpańskojęzycznym. Nawet w zeszłorocznych wyborach do Kongresu aż 2/3 Latynosów głosowało na demokratów.
Brak porozumienia z Latynosami staje się z każdym rokiem coraz większym problemem dla republikanów, bo mniejszość szybko się rozrasta: stanowi już 17 proc. całego społeczeństwa. W niektórych ważnych stanach bez poparcia tej mniejszości wyborów po prostu wygrać się już raczej nie da: w Nowym Meksyku stanowi ona 37,9 proc. wyborców, w Teksasie 28,4 proc., w Kalifornii 25,5 proc., w Arizonie 23,9 proc., a na Florydzie 16,5 proc.
W nadchodzących wyborach republikanie mogą jednak jak nigdy wcześniej przekonać do swojego kandydata imigrantów z Ameryki Łacińskiej i ich potomków. Po raz pierwszy aż dwóch czołowych republikańskich kandydatów, gubernator Teksasu Ted Cruz i Florydy Marco Rubio, to Latynosi.
Ale nie oni tylko Jeb Bush ma największe szanse przejąć latynoskie głosy. Choć sam Latynosem nie jest, utrzymuje z nimi ścisłe związki. Od 41 lat jego żoną jest Meksykanka Columba Garnica de Gallo, z którą ma trójkę wychowanych w obu kulturach dzieci. Sam Jeb na studiach na uniwersytecie w Austin specjalizował się w polityce latynoamerykańskiej, po czym dwa lata mieszkał w Wenezueli. Znakomicie mówi po hiszpańsku, łączą go liczne więzi z elitą gospodarczą i finansową Meksyku, w tym z multimiliarderem Carlosem Slimem. W 1998 r. Bush został gubernatorem Florydy, przekonując do siebie aż 61 proc. Latynosów.